2014/09/05

Rozdział 15

Dzisiaj ostatni mecz finałowy. Bartek wychodzi w pierwszej szóstce, jestem z niego naprawdę dumna mimo, że nie pierwszy raz widzę go w finale ligi klubowej. Pewnie bardziej denerwuję się niż ukochany, ale co na to poradzę. Lepiej dla niego żeby się nie denerwował, a ja wszystko zabieram do siebie. Co u nas? Żyjemy, a tak naprawdę z dnia na dzień odkrywamy się siebie bardziej i bardziej. Cieszymy się każdą chwilą ze sobą chociaż ze względu na moje studia jak i Kurka wyjazdy na mecze bądź długo godzinne treningi jest ich bardzo mało. Mama Bartka jakby odpuściła, ale wydaje mi się to sprawą wielkoluda bo naprawdę to co wyprawiała przechodziło granice. Rozumiem, że chce zostać babcią, która wozi swojego wnuka po osiedlu, ale są jakieś granice. Ostatnio sobie wymyśliła żebyśmy razem z Bartkiem przebadali się czy możemy zostać rodzicami. Chyba do końca życia będę widziała wkurzoną twarz Bartka. Wiem, że raz się pokłócili o to, ale mógł sam nie zaczynać tematu. Znając impulsywność ukochanego wystarczy jeszcze jedna grubsza kłótnia, a powie, że to wszystko była fikcja.
Ostatnia piłka, ostatnia zagrywka, ostatni atak, ostatni blok, ostatnia obrona, ostatni kontratak. Zostajemy po raz dziewiąty Mistrzami Polski. Rzeszów znowu pokonany, twierdza zdobyta. Jestem dumna z chłopaków, zostawili całe serce na parkiecie. Teraz muszę się ukrywać przed kamerami, żeby mama Bartka nie odkryła, że wypiłam łyk szampana. Nie chce następnych uwag mojej przyszłej teściowej, która już coraz bardziej działa mi na nerwy, a następne z nią rozmowa jakoś do mnie nie przemawia. Dobrze, że nie mogli przyjechać do Bełchatowa bo by mi nie dała żyć i bym musiała robić to co się jej podoba. Z rozmyślań wyrywa mnie mój wielkolud.
-Kochanie zostałem Mistrzem!
-Kochanie wiem i bardzo ci gratuluję! Mój ty zdolniacho. Jednak mógłbyś poćwiczyć więcej na zagrywce bo dzisiaj ci w ogóle nie siedziała. – łzy zaczęły napływać mi do oczów i praktycznie nic już nie widziałam
-To wszystko dzięki tobie. Jakby nie ty by mnie tutaj nie było. Tylko błagam cię nie rozklejaj się tutaj.
-Przecież wiesz, że jakbym mogła to bym się nie rozkleiła. Już nie przesadzaj przecież wiesz, że jak mi powiedziałeś o przeprowadzce do Bełchatowa nie byłam dumna z twojej decyzji, wręcz przeciwnie byłam zła na to co się dzieję. Lube było dla ciebie przepustką do dalszej kariery.
-A Bełchatów nie jest?
-Plusliga to nie Serie A.
-Nie ważne jaka liga ważne, że z tobą.
-Muszę ci się do czegoś przyznać.
-Słucham cię słoneczko.
-Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę tutaj stała, a w dodatku będę narzeczoną najlepszego przyjmującego w Pluslidze. – spojrzałam na pierścionek, który już od dobrych czterech miesięcy noszę na palcu lewej ręki i zawsze się dziwię dlaczego on wybrał właśnie mnie.
-A jak już myślałem, że zostanę tatusiem. – dostał w głowę za to i uśmiechnął się tak jak bardzo lubię.
-Już lepiej nie myśl Kurek bo nie za dobrze ci to wychodzi, a tatusiem dopiero najwcześniej zostaniesz za dwa sezony więc już nie wydziwiaj. – droczyłam się z nim jak to mam w zwyczaju.
-Wiesz za co cię kocham.
-Za to, że zawsze jestem z tobą, no dobra prawie zawsze, że cię kocham, wszystko rzuciłabym byle tylko być z tobą. – zaczęłam wyliczać.
-Najważniejszego nie powiedziałaś.
-Czego?
-Że zawsze jesteś sobą i nawet twoje droczenie nigdy mi nie przeszkadzało, a nawet lubię gdy się ze mną droczysz. – już miałam coś powiedzieć, ale niezidentyfikowany jeszcze przeze mnie osobnik drze mi się do ucha.
-Ej gołąbeczki już przestańcie bo imprezka się zacznie bez was. – wtrącił się Karol jak to miał w zwyczaju.
-Gołąbeczki chyba nie przyjdą. – uświadomiłam mu.
-Jak to ja się nie zgadzam. Impreza u Kłosa bez was to nie impreza. – starał się nas namówić na szaleńczą zabawę.
-Dobra przyjdziemy nie wiemy jak długo tam zabalujemy, ale będziemy bo nie dasz nam spokoju swoim wydzwanianiem albo jeszcze znając ciebie to przyjedziesz po nas swoją bryką.
-Coś masz do mojego autka. Nawet wczoraj byłem na myjni żeby lśnił jak ja. I taka odpowiedź mi się podoba. Do zobaczenia za dwie godziny i nie zapomnijcie o zaopatrzeniu, a najlepiej o tej dobrej sałatce z serem na wierzchu. Mniam już mi ślinka leci. Znowu zapomniałem jak się nazywa.
-No to już mamy zaplanowany wieczór, tylko się dziwię kiedy ty zrobisz mu tą sałatkę bo jeszcze nas nie wpuści bez niej.
-Cały Karol. Chyba jego będzie mi oprócz ciebie najbardziej brakowało. Spokojna głowa byłam na to przygotowana i już wczoraj jest w lodówce. Nawet specjalnie dla Wąskiego zrobiłam osobną miskę.
-On ma z tobą za dobrze.
-Ty ze mną też, ale nic na ten temat nie wspominam. Wiem, ale znając Karola by marudził, że mu nie zrobiłam jego ulubionej sałatki, a on ją tak bardzo kocha. Ostatnio Ola mi wspominała, że mu ją zrobiła to mówił, że to nie ten smak, że robię lepszą. Wiesz jak była na niego wściekła.
-Dobra już się zbierajmy z hali bo raczej w tym stroju to nie pojedziesz na imprezę roku. – dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem ubrana w dres z logiem klubu.

Impreza u Karola przebiegała tak jak zawsze. Trochę tańczyliśmy chociaż po pewnej godzinie z pewnymi osobami nie da się tańczyć. Karol był ucieszony i zapowiedział, że do Spalskiego lasu nie zostanę wpuszczona bez tego asortymentu. Ola tylko popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Po raz pierwszy poczułam się głupio, niby to zwykła drobnostka, ale zawsze coś. Pełno butelek, pustych butelek. Bałam się, że może ich nie starczyć. Już widzę jak niektórzy jutro, a tak praktycznie to dzisiaj nie będą mogli ruszyć się z łóżka, a ja jedną z nich będę miała w swoim domu.  No to Jagódka szykuj się na toczenie boju z kacem ukochanego.

-Jagoda ratuj!
-Wypij wszystko, a za dwie góra trzy godziny powinieneś być już na nogach bez żadnego bólu głowy.
-Co ja bym bez ciebie zrobił.
-Umarłbyś śmiercią naturalną. – uśmiechnęła się.
-Dobrze, że w Spale dobrze gotują bo bym cię zabrał w walizce, nikt oprócz Piotrka by się nie kapnął.
-Przesuń się. Ty lepiej w tej Spale dobrze się zachowuj bo ja mam swoje wejścia i wszystko będę wiedziała co robisz. Żebyś się nie zdziwił, że w dniu twojego przyjazdu twoje walizki będą leżały na klatce schodowej.
-Karol? Nie zrobisz mi tego bo mnie tak bardzo kochasz i mnie nigdy nie zostawisz. – przeciągnąłem ostatnie słowo.
-Żeby tylko. Chociaż nie powiem, że zrobienie mu sałatki nie było formą przekupstwa. Nie bądź tego pewny panie Kurek.
-Teraz w końcu wyszła jaka była prawda. Tylko niech Karola dorwie. Pan Kurek najchętniej poszedł by z tobą spać.
-Niestety Bartuś obiadek sam się nie ugotuje. Dzisiaj masz swoje święto więc na razie nie wstawaj z łóżka. Odpoczywaj.
-Dziękuję ci mój ty łaskawco! – pocałowałem ją w usta.

Robię dość szybko obiad i niestety ktoś próbuje przerwać mi tą chwilę. Nie patrząc na wyświetlacz od razu odbieram telefon.
-Tak słucham.
-Nie...

***
No to powróciłam. Trochę przeskoków czasowych się pojawiło jak widać. Nie wiem czy są błędy, ale nawet nie mam czasu kiedy poprawić. W poniedziałek nie pojawi się rozdział, najwcześniej środa/czwartek. 
Co sądzicie o ostatnim roku Igły w kadrze? Ja się z tym nie zgadzam i udaję, że niczego on takiego nie powiedział. 
Teraz szykuję się do pracy więc serdecznie was pozdrawiam ;) 
CIAO!

2 komentarze:

  1. Sukces trzeba jakoś uczcić, więc dobrze, że Jagoda i Bartek dali się namówić na tę imprezę u Karola :) Tylko cóż to za sałatka, którą tak zajada się nasz środkowy? ;)
    Wizja pokonania Rzeszowa w finale nie jest dla mnie zbyt optymistyczna, ale oczywiście każdy ma swoje własne sympatie klubowe :)
    Kurcze, Bartek masz fantastyczną dziewczynę i mam nadzieję, że już zawsze będziesz ją doceniać! ;)
    Brak Igły w reprezentacji? To dla mnie totalna abstrakcja. Zupełnie sobie tego nie wyobrażam :/
    Pozdrawiam serdecznie ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo, że na drugi dzień Bartuś był lekko żywy ;) Przepis na sałatkę (jedyna, która mi wychodzi :D ): Kapusta pekińska poszatkowana, ogórek szklarniowy i pomidor pokrojony w kostkę, kukurydza z puszki; na to sos: majonez, chrzan i czosnek. na wierzch ser starty na tarce z małymi oczkami. Ilość składników dowolna w zależności od wielkości potrawy :) (Ja na moje zezowate oko robię :P) Mniam <3 Polecam!
      Wiem, ale ze względu na Bartka w Bełchatowie i mojej sympatii do Skry musiałam to zrobić. Obiecuję poprawę przy następnym opowiadaniu ;)
      Stanowczo za dobrze z Jagodą ma! Ja tak pięknie napisałam, to jest sprzeczne z moimi poglądami ;)
      Ja też, ale taka jest kolej rzeczy :/ Mi najbardziej będzie brakowało Igłą szyte, ale wiadomo lata lecą i młodszym trzeba oddać miejsce w kadrze. Niech pokarzą na co ich stać :)
      Ściskam :*

      Usuń