Podróż poślubna minęła nam bardzo szybko. Już bardzo
tęsknię za Bartkiem jednak wiedziałam jakiego wybieram sobie za męża. Jakoś do
określenia mąż jeszcze nie potrafię się przyzwyczaić. Jeszcze kilka miesięcy
temu nie powiedziałabym, że będę żoną Bartka Kurka jednego z najlepszych
Polskich przyjmujących, za osiem miesięcy zostanę mamą, a za kilka miesięcy
później będę biegała po całym domu za raczkującym szkrabem, który jest owocem naszej
wielkiej miłości. Ze względu na wizytę u lekarza aby upewnić się czy z
maluszkiem jest wszystko w porządku mieliśmy o jeden dzień mniej jednak to za
dużo nie zmieniło naszych planów. Tym razem postanowiliśmy, że wyjedziemy w
nasze piękne nawet latem góry. Nie żebym była przesądna, ale od tej akcji z
Natalią jakoś nie ciągnie mnie w stronę morza, a już w stronę Sopotu w ogóle.
Może zmienię do tego podejście jak urodzi się ta mała istotka, która noszę pod
sercem bo wiem, że będę chciała jej pokazać każdy kawałek Polski, a nawet
Świata. Na razie myślę o tym żeby wszystko było w porządku, żeby urodziło się
zdrowe nie ważne czy będzie to chłopczyk czy dziewczynka będę go kochała tak
samo, Bartek też.
Karol tak jak przypuszczałam, że będzie zły za tą akcję na
parkingu, ale ja zawsze dotrzymuje słowa, jednak dość szybko złość mu przeszła
jak sobie uświadomił, że jako pierwszy dowiedział się o naszej kruszynce. Szał
radości, tylko tymi dwoma słowami można określić jego zachowanie. Pytał się
nawet czy mógłby być chrzestnym bo stwierdził, że jak nikt inny się nadaje. Z
Bartkiem ledwie co powstrzymywałam się od śmiechu, a to było strasznie trudne.
Później dopytywał się czy wszystko jest w porządku, a może bym sobie usiadła na
ławce i odpoczęła bo pewnie jestem zmęczona i bolą mnie nogi, a jeśli nie mogę
to nawet mnie zaniesie tam na ręcach. Następny się znalazł. Najchętniej bym się
na niego wkurzyła i go porządnie okrzyczałam, ale wiem, że oni chcą to wszystko
dla mojego dobra. Po chwili błagał nas wręcz na kolanach, że jeżeli urodził by
się chłopak to Karol jest takie najpiękniejsze imię jakie tylko można mieć.
Widok błagającego środkowego BEZCENNE. Andrzej z Pawłem mieli taką z Kłosika
nabijkę, że w ostatniej chwili z łzami w oczach włączyli funkcję wideo w telefonach
i jako jedyni tą końcówkę uwidocznili. Na instagrama albo facebooka się nada.
Po raz pierwszy zobaczyłam, że Karol nie miał nic przeciwko temu, nawet sam się
ze swojej głupoty śmiał. Przeważnie go nie ogarniam, a jego zachowania to w
ogóle.
Z kruszynką jest wszystko w porządku brzuszek pomału
rośnie chociaż na rzut oka tego nie widać, jednak po próbie zapinania
wcześniejszych spodni można to stwierdzić. Bartek wydzwania do mnie kilka razy
dnia co już się staje męczące i wnerwiające, dziwię się, że od czasu wesela
mama bo tak kazała do siebie mówić nie kontroluje mnie, a dzwoni tylko raz na
dwa, trzy dni. Zastanawiam się czy to nie jest sprawką Bartka, ale jakoś się
tum nie mam zamiaru przejmować.
Miesiące mijają nam spokojnie. Brusio jest coraz większy i
przez to co chwile muszę kupować nowe ubrania, mdłości odeszły i wszystko jest
jak w najlepszym porządku. Bartek nie marudzi, że ciężko pracuje bo gdy wszyscy
w Skrze dowiedzieli się o przyszłym pokoleniu Kurków zaproponowali mi, że do
ostatnich dni przed macierzyństwem będę siedziała za biurkiem i uzupełniała
kartoteki chłopakom. Tak Karol najlepsze źródło informacji w Skrze. Zadzwonił
do Mariusza, Mariusz powiedział Paulinie, Paulina Tomkowi, a Tomek Prezesowi i
dzięki temu już wszyscy wiedzą. Nie powiem, że to jest lepsze niż „duszenie”
chłopaków co by zagrażało zdrowia maluszkowi, ale nawet mi nie pozwalają podać
odpowiedniej maści, bandażu czy ręcznika. Trochę przesadzają przecież nic od
razu mi się nie stanie jak wstanę i zrobię kilka kroków. Najgorsze jest to, że
nie mogłam być na wszystkich meczach Ligi Światowej chłopaków. Bartek zabronił
mi żebym nawet z kimś jechała do nich, ale na szczęście udało mi się go namówić
na mecz w Łodzi co nie było takie proste.
Niestety chłopaki nie jadą na finał Ligi Światowej. Bartek
jest trochę zły na siebie, ale gdy tylko słyszy z moich ust, że w roku
Mistrzostw Świata nie przeszli do finałowej szóstki, a potem zostali Mistrzami
Świata już mniej się denerwuje. Wiem jak pocieszyć tego wielkoluda, zresztą
więcej dni będziemy razem i Bartek będzie mógł ze mną odwiedzić lekarza i
usłyszeć bicie serduszka naszego skarba. Lepiej trafić z formą na RIO niż
zdobyć teraz złoto, a do Brazylii lecieć bez formy. Trudno jest się rozstać,
ale musimy dać radę. Teraz jest jeszcze gorzej niż zawsze. Uwielbiam jak co
wieczór Bartek przychodzi i rozmawia z naszym maleństwem. To jest takie
wzruszające. Wiem, że żałuje, że nie może zostać z nami, ale takie jest życie
sportowca. Do RIO na pewno nie polecę bo jest to za długa podróż, a po drugie
za te pieniądze, które tam stracę będę miała na najpotrzebniejsze rzeczy do
pokoju maluszka. Tak ci gracze, którzy nie pojadą do RIO i będą mieli wolne to
zaproponowali pomoc w małym remoncie i składaniu mebli, ale do Bartka się
zostawi najlepsze co by mogło być i boję się, że zamiast w drewno uderzy sobie
w palec, ale w końcu tatuś też musi coś zrobić.
Chłopaki wrócili z RIO ze złotymi medalami, chciałam ich
przywitać na Okęciu jak inne dziewczyny, ale Bartek mi tego stanowczo zabronił.
Nie chce się z nim kłócić, ale jest mi smutno, że przez ciążę najchętniej by
nas zamknął w domu na co kategorycznie się nie zgadzam. Zresztą maluszek trzyma
ze mną bo strasznie się wierci jak tylko Bartek zaczyna swój monolog o zostaniu
w domu.
Dni szybko nam mijają, że nawet nie zobaczyłam kiedy
rozpoczął się nowy sezon klubowy, Święto Wszystkich Świętych i pierwszy śnieg
za oknem zapowiadający zimę i przyszłe Święta Bożego Narodzenia. Skra wygrywa
na razie wszystkie mecze, ja się dobrze czuję, z dzidziusiem jest wszystko jak
w najlepszym porządku. Jedynie co stwierdzam, że nie warto wypuszczać faceta
samego do galerii lub sklepu z najpotrzebniejszymi rzeczami dla najmłodszych
pociech, któregoś dnia tylko przyszedł obładowany torbami płacąc za nie
fortunę. Teraz razem z Bartkiem szykujemy się do wyjazdu na święta do naszych
rodziców, a tak właściwie to moich bo ten wielkolud został tylko przez nich
przysposobiony. Cieszę się, że przekonali się do Bartka i pokochali go jak
swojego syna, którego nigdy nie mieli. Z dnia na dzień staję się coraz grubsza,
ledwo co się w mieszczam w nowe ubrania i wyglądam jak ciężarówka ewentualnie
wieloryb. Bartek wyzywa mnie za takie określenia, ale cóż nic na to nie
poradzę, taka jest prawda. Ma żonę wieloryba, ale jeszcze przez trochę ponad
dwa miesiące.
Święta, święta i po świętach. Było miło, ale się
skończyło. Nie pamiętam kiedy dostałam tak dużo prezentów. Ubranka dla
maluszka, zabawki, akcesoria, wanienki, śliniaczki, nocniczki, o pampersach nie
wspominam.
Skra szaleje na parkietach Plusligi. Ja już od początku
roku nie chodzę do pracy i zaczyna mnie to już wszystko denerwować. Nie
potrafię znaleźć dla siebie w domu miejsca. Dzisiaj bardzo źle się czuję,
dobrze, że w domu jest Bartek bo jakoś mam przeczucie, że to dzisiaj będziemy gnać,
łamiąc przepisy do najbliższego szpitala bo naszej kruszynce zachce się powitać
na świecie. Tak naprawdę od kilku dni źle się czuje, trudno mi jest się
poruszać, ale to przez to, że już kręgosłup nie wytrzymuje tego natężenia.
Lekarz mnie ostrzegał, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Oglądamy komedię,
nawet fajna, coś mnie zakuło, potem drugi raz i trzeci.
-Bartek to jest już!
***
No to mamy rozdział! Nie wiem jakim sposobem to zrobiłam, ale dałam radę. Krótki, przejściowy, ale jak dla mnie może być. Mam nadzieję, że wam się on spodoba.
Pozdrawiam ;*
Jeśli to jest przejściowy, to ja chcę więcej takich! :) Cieszę się, że udało ci się dodać na czas, bo dzięki temu chociaż tutaj nie będę mieć zaległości. Widzę, że u państwa Kurek wszystko w jak najlepszym porządku :) Bartuś chyba trochę zbyt nadwrażliwy w stosunku do Jagody, ale to chyba normalne u przyszłych przejętych ojców ;)
OdpowiedzUsuńWcześniej udało ci się przewidzieć złoto MŚ, więc miejmy nadzieję, że podobnie będzie ze złotem w Rio ;) Chociaż ja mam przeczucie, że jeśli nasi dotarliby do finału, to raczej nie obejdzie się bez ponownego starcia z Kanarkami ;)
Pozdrawiam serdecznie ;*
Niestety następny będzie epilogiem i nie ma zmiłuj na przedłużanie tego mega już długiego opowiadania. Ja też się dziwię, a koleżanka do mnie: "Nie wiem kiedy ty to zdążyłaś napisać jak przez ostatnie 24 godziny byłaś ze mną. Pisałaś to po szopach?" Mi jest wstyd, że mam mega zaległości komentatorskie u ciebie, ale dzisiaj postaram się nadrobić. Nie chce psuć ich szczęścia. Jak to pisałam to sobie wyobrażałam faceta drącego się do telefonu lub ściągający z okien klamki i zamykający drzwi na wszystkie spusty.
UsuńJa też mam taką nadzieję bo chłopakom przyda się ten medal za te rozłąki i godziny treningów na sali czy też siłowni. Wygrają 3:0 i złoto jest nasze.
Ściskam ;*