2014/06/18

Rozdział 1

Przez całą drogę nie odzywam się do niego ani słowem. Jedyne moje słowo powiedziane do niego było: ”Lepiej patrz na drogę, a nie rozmawiaj ze mną bo nie mam zamiaru wylądować na pierwszym lepszym drzewie” Wiem, że dziecinnie się zachowuje jednak inaczej nie potrafię. Tak wiem, że udaję zmęczoną po podróży, dobrze, że nie pyta o więcej tylko patrzy się na drogę. Inna dziewczyna na moim miejscu by się cieszyła wręcz szalała z radości, że jedzie z tym najlepszym, najpiękniejszym siatkarzem grającym w lidzie włoskiej, ale nie ja. Inna dziewczyna to dla mnie hotka śliniąca się na widok gwiazdy, sportowca itp. nie znająca nawet jego imienia czy nazwiska, na jakiej pozycji gra, czy to jest koszykówka, piłka nożna czy siatkówka. Zawsze byłam inna i nic na to nie poradzę. Droga do Maceraty mija nam szybciej niż spodziewałam, a ja najchętniej zamknęłabym się w czterech ścianach swojego mieszkania mając wszystko po dziurki w nosie. Przyznam, że jestem zmęczona dzisiejszym dniem, te wszystkie pożegnania to nie dla mnie, nawet nie chciałam aby rodzice odwozili mnie na samolot, ale się uparli, że tak będzie lepiej niż taksówką bo kto pomoże małej Jagódce przy bagażach. Uwielbiam jak tak do mnie mówią. Jagódka, a może tak Jagódeczka. Czekam tylko na wyłączenie silnika w jego samochodzie i w myślach mam nadzieję, że pomimo mojej oschłości do jego osoby pomoże mi wnieść te cholerne walizki. Z tego co się dowiedziałam mam trzypokojowe mieszkanie na trzecim piętrze w bloku z windą, w dobrej okolicy, blisko hali, kina, teatru, kawiarni itp. Najważniejsze było żebym miała blisko do hali i po drodze nie zabłądziła. Niby Macerata nie jest dużym miastem, ale gdy jest się nowym to nawet pójście po najpotrzebniejsze produkty do sklepu może stać się niespodziewaną wycieczką po okolicy.
Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy na miejsce. Przysnęłam. Usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwi samochodu, czułam jego nieziemskie perfumy, stwierdzam, że chłopak ma gust, a później poczułam jak ktoś niesie mnie na rękach. Nie powiem, że nie było przyjemnie, ale to nie powinno się wydarzyć, a jakby dostał jakieś kontuzji, która by go wykluczyła w kilku meczach. Już na miejscu widzę te twarze mówiące „idź stąd dziewucho i wracaj do Polski”.
Otworzyłam rano oczy. Dzisiaj popołudniu miałam zgłosić się do prezesa Lube podpisać jakieś umowy, odebrać ubrania i wszystko co będzie mi potrzebne jako uczący się fizjoterapeuta. Niestety nie mogłam nacieszyć się chwilą leniuchowania ponieważ ktoś w mojej kuchni urządził sobie bitwę z garnkami. Zaraz, zaraz przecież z nikim nie miałam wynajmować mieszkania. Wychodząc po cichaczu z pokoju zahaczyłam o łazienkę biorąc z niej miotłę jako coś na obronę. Bałam się, że to może być włamywacz. Jednak to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, aż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Zobaczyć paradującego Kurka w samych bokserkach, próbującego ugotować coś podobnego do jajecznicy, przy okazji klnącego pod nosem bo jedyne danie, które potrafi przyrządzić się spaliło. Bezcenne. Kurek, bokserki, jajecznica, moja kuchnia coś mi tu nie pasuje. Może siatkarz wreszcie mi wytłumaczy co robi w bokserkach w moim mieszkaniu. Po próbie zjedzenia jeżeli tak można to nazwać jajecznicy porozmawialiśmy sobie o tym dlaczego ja jestem i po co mnie tu przywiózł. Tak jak przypuszczałam, Bartek jak tylko dowiedział się, że ja będę tą fizjoterapeutką z Polski, która przyjedzie na wymianę studencką od razu zaproponował prezesowi, że nie musi wynajmować mieszkania bo u niego jest pokój wolny, niema się do kogo wieczorami odezwać, we dwójkę zawsze raźniej, a tak naprawdę to chodziło mu tylko o robienie jedzenia, sprzątanie, prasowanie, pranie i wszystkie najprostsze czynności do wykonania w domu żeby ogarnąć ten syf, który tu istnieje. Chyba przez tydzień będę musiała sprzątać żeby jako tako to wyglądało bo o lśnieniu z tym leniuchem i bałaganiarzem niema o czym marzyć, a ja nie będę zaharowywała się jak wół, a on przyjdzie po treningu porozwala wszystkie rzeczy gdzie popadnie i będzie znowu wyglądało tak samo jak wcześniej. Przecież pan Kurek nie wie co to jest kosz na brudne ubrania, a o pralce nie wspomnę. Dziwię się jak on mógł tu funkcjonować przez pierwszą część sezonu. Tak pewnie dziwicie się skąd się znamy jednak to jest proste, kiedyś Bartek grał w Skrze, a że mój wujek był drugim trenerem to tak się kiedyś po meczu poznaliśmy, bardziej brzmi wpadłam do szatni Skrzatów gdy zostali Wicemistrzami Polski.
Dni mijają. Chłopaki bardzo ciepło mnie przyjęli, nawet wydaje mi się, że za bardzo. Nic do nich nie mam, są otwarci, pożartują, pośmiejemy się chociaż czasami nie są śmieszne ich żarty więc udaję żeby nie zrobić im przykrości, ale coś tu mi nie pasuje, czyżby pan szanowny Bartuś maczał w tym palce. Dobrze już nie wynajduje czegoś czego nie ma. Plan dnia: pobudka o 6, zrobić śniadanie, oczywiście dla pana wielkoluda musi być porcja jak do całego wojska, posprzątać czyli wstawienie do zmywarki dobrze, że mamy takie urządzenie w mieszkaniu bo jeśli by nie było to wymusiłabym kupno tego urządzenia, trening, obserwacja tutejszych fizjoterapeutów, obiad, godzinka wolnego czasu, znowu trening, ponowna obserwacja, powrót do domu, kolacja, krótka rozmowa z Bartkiem, czasami obejrzymy jakiś film, spanie. Czasami nawet nie mam siły wstać z łóżka na drugi dzień, ale mam moją prywatną pobudkę czyli darcie się do ucha przez Kurka, że jest głodny, a śniadania nie ma na stole, a gdy wchodzę do kuchni jestem zawsze zdziwiona, że kłamie, a na stole czeka nawet jak na jego umiejętności dobre śniadanie i kawa bez której nie dałabym funkcjonować. Tak mijają nam dni, a jak jest jakiś mecz wyjazdowy to wcześniej pobudka lub późny wyjazd dnia wczorajszego.


Dobrze, że prezes zgodził się żeby Jagoda zamieszkała w moim mieszkaniu, zawsze będę mógł się do kogo odezwać, a tak to siedzę sam w czterech ścianach. Koledzy z klubu mnie polubili, ale ile można z nimi spędzać czasu, zawsze któryś zaprosi mnie, a to na obiad, a to na kolację jednak oni mają swoje rodziny, dzieci i z nimi powinni spędzać jak najwięcej czasu. Pewnie myśli, że ją wykorzystuję jako służącą, ale tak naprawdę jest inaczej chociaż nie powiem, że nieźle gotuje i wszystko mam poprane i wyprasowane, a po mieszkaniu nie walają się sterty śmieci i nawet nie wiem jeszcze czego. Niby dobrze się tu czuję, ale tęsknię za Polską, za najbliższymi. Czasami nawet chcę spakować torbę, kupić bilet na najbliższy samolot do Polski mimo, że boję się latać.

***
Komentarz autorski później :> A teraz zmykam na kurs! 

Tak jak niektóre za was przypuszczały Bartek został głównym bohaterem, ale czy do końca to tylko ja wiem. Mam nad wami w tym momencie władzę :P Na razie pięknie, sielankowo, aż za miło. Starałam się dostosować do uwag Justyny (justberrry, chyba dobrze napisałam ilość liter r :> ) jednak pewnie tak jak przypuszczam wyszło masło maślane, a przez ten kurs nawet nie miałam czasu kiedy go przeczytać. Standard u mnie :D Dziękuję za wszystkie komentarze! Naprawdę motywują :> 

Teraz coś innego napiszę. 
1. Nigdy nie idźcie na kurs jak jesteście po tym samym kierunku studiów, techników itp.(głupia poszłam)
2. Siedzę tam i nudzę się jak mops.
3. Patrzą na mnie jak na głupią bo wszystko wiem i nie mają mnie czym zaskoczyć.
4. Dobrze, że istnieje takie coś jak wi-fi bo nie wiem czy bym tam wytrzymała chociażby godzinę.
5. Od 22 lipca możecie mówić do mnie "pani księgowa".

Przeczytałam już prawie "Pamiętnik narkomanki" i szukam w tym stylu nazwę książki. Znacie jakąś?

Pozdrawiam :> 

6 komentarzy:

  1. Jak się ciesze, że to Bartek :)
    Fajnie, że wszyscy zaakceptowali Jagodę :)
    P.S Byłabym ci wdzięczna gdybyś mnie informowała o nowych rozdziałach ;)
    tu:
    moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com
    lub tu:
    zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczałam, że wszyscy polubią mój wybór bohatera. Nawet nie miałam czasu, ale o następnym na pewno poinformuję :>

      Usuń
  2. Jak zobaczyłam w tekście słowo "Macerata", to byłam pewna, że to Kurek. Mam mieszane uczucia co do jego osoby, ale zostanę :)
    Widać Bartuś postanowił pójść na łatwiznę i zakwaterować w swoim mieszkaniu Jagodę by móc uczynić z niej swoją prywatną gosposię. Mam nadzieję, że główna bohaterka nie da się wykorzystywać :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero akcja się rozpoczyna więc wszystko może się zdarzyć.
      Jak każdy facet. W tym akurat momencie wykazują swoją inteligencję żeby jak najmniej się narobić. Zobaczymy :>

      Usuń
  3. Czyli to Bartek! Ja na zgadywanie się nie siłowałam, ale czułam, że będzie to bankowo Polak. ;)
    Tak, dobra ilość ,,r'' w mojej nazwie. Jest trzy razy, bo dwa to zbyt... mainstreamowe. ;p
    Komentuję po kolei, żeby nie zapomnieć co miałam na myśli ---> Bartek, nie podoba mi się twój tok myślenia, dziewczyna przyjechała tu być fizjoterapeutką, nie pomocą domową. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie tak, ale czy do końca opowiadania. Zawsze mogłam jakiegoś Włocha przemienić na Polaka. Pan prezydent nawet zadowolony by był :D
      Wyszło na jaw, że pomimo okularów mam pamięć wzrokową.
      Każdy facet tylko myśli nad swoją stronę. Mistrz Europy, MVP turnieju finałowego Ligi Światowej będzie stał przy garach, to jest nie do pomyślenia :P

      Usuń