2014/08/25

Rozdział 14

Wszystko dobrze się układa, wiadomo jak w innych związkach zdarzają się dni lepsze jak i gorsze. Nie powiem, że przez ten cały czas nie obyło się bez kłótni bo w każdym związku jest to normalne, i jest pięknie i kolorowo. Nie zgadniecie o co ostatnio Bartuś się ze mną pokłócił, a raczej przez kogo.
Święta, czas inny niż zawsze, magiczny. Siedzimy przy jednym stole z rodziną Kurków, składamy sobie nawzajem życzenia wszystko układa się tak jak w życiu bym sobie nie przypuszczała. Mimo, że byłam na początku zła na Bartka, że zgodził się spędzić z rodzicami święta bez porozmawiania na ten temat ze mną cieszyłam się, że nasze pierwsze święta spędzimy razem, spędzę u  boku mężczyzny mojego życia. Po kolacji usiedliśmy razem z Kubą i rodzicami Bartka w salonie, wtedy nie przypuszczałam, że ta rozmowa będzie tak przebiegać.
-Jagódko Bartek coś kiedyś wspominał jak dobrze pamiętam, że twoja siostra urodziła w czerwcu dziecko. Masz może jakieś zdjęcia kruszynki, chętnie bym je zobaczyła. – niechętnie pokazałam jej zdjęcia z mojego telefonu ponieważ już w tym momencie wiedziałam o czym będzie dalsza część rozmowy.
-Popatrz jaka ona jest piękna. Jaka ona jest duża – zachwycała się mama Bartka na widok Martynki przy okazji wołając swojego męża oraz młodszego syna do zobaczenia wszystkich zdjęć.
-Jak ja bardzo chciałabym mieć taką wnuczkę. Jeździłabym z nią w wózku po parku, pomagałabym ci przy niej jak tylko zdrowie by mi dopisało. Takie maleństwo to skarb i zcala związek na całe życie. – już miałam jej oznajmić, że w najbliższym czasie się na to nie zanosi, najwcześniej zaraz po studiach, jednak Bartek wyprzedził mnie i nie dopuścił mnie do słowa.
-Wiesz mamo bo my nie wiemy jak wam to powiedzieć. – modliłam się do Boga żeby ukochany powiedział prawdę rodzicom jednak znając Bartusia może to się nie stać. Nie chcieliśmy wam wcześniej, ale staramy się o potomka. – powiedział na jednym oddech teraz to już przesadził, jakbym mogła to bym zabiła go wzrokiem, a najlepiej to poćwiartowała i wywiozła jego zwłoki do lasu, co on sobie myśli, że może ze mnie głupią zrobić przed swoimi rodzicami.
-Jezu jaka ja jestem szczęśliwa. Dlaczego muszę od was wszystko wyciągać? – przytuliła mnie z czego nie byłam zadowolona jednak nie robiąc zamieszania ani przykrości odwzajemniłam jej gest.
-Wiesz mamo różnie to bywa, nie chcieliśmy zaraz rozgłaszać tej nowiny. – ty się w ogóle słyszysz, jakiej nowiny.
-Jagoda, a ty się dobrze odżywiasz, byłaś u lekarza, badałaś się. – i tego bałam się najbardziej. Bartuś naważył piwa, a Jagódka musi to wypić. Jak się ma głupiego faceta, który mówi wszystko co mu ślina na język przyniesie to takie są jego skutki. Niech tylko przyjedziemy do domu to ja już mu wybije dzieci z głowy.
-Tak wszystko jest w porządku. Jem dużo warzyw, zażywam witamy tylko musimy trochę poczekać. – kłamałam, a jakie miałam wyjście. Kłócenie się z Bartkiem przy przyszłych teściach raczej nie wypadało.
-Ale na pewno, nie oszukujesz mnie. – upewniała się jakby mi nie wierzyła, a może ja nie jestem dobrą aktorką.
-Dlaczego miałabym panią oszukiwać. Naprawdę nie ma co się na zapas martwić. Spokojnie naprawdę wszystko jest jak w najlepszym porządku. – uśmiechnęłam się chociaż nie było mi radośnie.
-Już ta godzina tak się zasiedzieliśmy, że nie zdążymy na pasterkę. – wreszcie skończą te wszystkie kłamstwa.
-Jagoda ty chcesz tak iść do kościoła, proszę ubierz się cieplej bo jeszcze nam zamarzniesz, ja to robię dla ciebie z dobrego serca. Nie gniewaj się na mnie. – tego najbardziej się obawiałam, a najbardziej boję się tego, że będzie wydzwaniała do mnie i co chwilę mnie kontrolowała jak jestem ubrana.
-Dobrze. – powiedziałam krótko bo nie miałam nawet ochoty brnąć w tej głupiej sytuacji, przed którą postawił mnie ukochany.

Pasterka minęła nam w dobrych nastrojach, Kuba przez całą drogę próbował rozśmieszać Jagodę jednak ona twierdziła, że się nie wyspała i nie jest taka skora do żartów, jednak jutro razem coś wykombinują. Widziałem, że przesadziłem z tym wszystkim, ale co ja mogłem na to poradzić. Wysłuchiwać od mamy, że już mam swoje lata, a ojciec już w moim wieku był już tatą, to nie było dla mnie. Chciałem to wszystko naprawić, jednak wiem, że to nie będzie takie proste.
Gdy wróciłem z łazienki do pokoju nie było w nim Jagody na początku myślałem, że poszła do kuchni się czegoś napić przed zaśnięciem, ale przecież przez trzydzieści minut nawet coś ciepłego można wypić i zdążyłaby już przyjść. Schodami zeszedłem na dół, a na kanapie kręcił się Jagoda, ten widok mnie zamurował, jeżeli się obraziła to przecież ja bym poszedł spać na ten niewygodnej kanapie, zresztą bądźmy szczerzy to ja przesadziłem. Podeszłem do niej chwyciłem za kołdrę i wziąłem ją na ręce. Nic nie mówiła tylko chwyciła mnie tak żeby nie spadła. Gdy położyłem ją na łóżko rozłożyła się na całym i nawet jakbym chciała to i tak nie dał bym rady tam wejść, pokazała mi drzwi i nawet nie odezwała się do mnie ani słowem. Tym razem to ja wylądowałem na kanapie, za głupotę trzeba płacić. Mija czwarta na zegarku, a ja się wiercę i wiercę. Idę na górę do mojego dawnego pokoju, rozkładam się na podłodze, widzę, że Jagoda udaję, że śpi jednak nie odzywam się do niej bo boje się, że jeszcze wybuchnie agresją i będzie miała rację. Zachowałem się jak ostatni głupiec, bałem się reakcji mamy jak się dowie, że nie wcześniej jak za dwa, a nawet trzy lata zostanie babcią. Po chwili słyszę jak szlocha w poduszkę z sekundy na sekundę coraz bardziej. Podchodzę do niej i instynktownie przytulam ją do siebie kołysając na boki. Coś w niej pękło, zaczęła do mnie mówić.
-Jestem zła na ciebie, jak mogłeś tak powiedzieć, przecież już rozmawialiśmy na ten temat, skończę studia, ślub, a dopiero później pociechy.
-Przepraszam, ale wiesz jaka jest mama. Bałem się, że znowu będzie porównywać mnie do ojca, wyliczać ile mam lat, że już powinienem się ustatkować i zachowywać się jak dorosły człowiek. Wiem nawaliłem na całej linii, nie liczyłem się z twoim zdaniem, nie liczyłem się z tym co wcześniej ustaliliśmy. Proszę cię nie gniewaj się na mnie. Naprawdę tego nie chciałem to tak po prostu wyszło.
-Po prostu tak wyszło czy ty się człowieku słyszysz, ale jak będzie wydzwaniała i nas sprawdzała, a bardziej mnie sprawdzała. Jeszcze będzie chciała ze mną iść do ginekologa albo będzie wyliczała nam w kalendarzu dni, w których możemy się kochać, przecież seks musi być najważniejszy dla nas, a nie, że w tych i tych dniach o tej i o tej godzinie mamy iść ze sobą do łóżka bo jest największa szansa na moją ciążę i jeszcze będzie nas sprawdzała czy aby na pewno robimy wszystko tak żeby w końcu doczekała się wnuczki. O imionach do pociech, koloru ścian w pokoju czy nawet wózka nawet nie wspominam bo nawet nie mam zamiaru się denerwować. Bartek ja tego długo tego nie wytrzymam i jeszcze się przez nią rozstaniemy, a tego nie chcę bo bardzo cię kocham. Jeszcze nikogo tak bardzo nie kochałam. Przy tobie czuję się bezpieczna.
-Damy radę, musimy przecież przez innego gorsze rzeczy przechodziliśmy i daliśmy radę to dlaczego teraz nie mamy dać. Ta sytuacja jest dla nas błahostką. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie nawet jeśli komuś nie będzie się to podobało.
-Ja się boję. Ja się cholernie tego boję szczególnie po tym co zrobiła nam Natalia. Wiesz jak oboje cierpieliśmy po tym co się wtedy stało. Pamiętasz jak bardzo długo się zastanawiałam czy dam ci drugą szansę, a jeśli tak to czy nie będę tego żałowała. Widziałeś ile nas to kosztowało.
-Przysięgam ci, że jeśli mama będzie nas nachodziła, wydzwaniała, próbowała wywrócić nasze życie do góry nogami czy robiła równie głupie rzeczy to, że ustawię ją do pionu i nie pozwolę jej się wtrącać w nasze życie. Mamy je przeżyć tak jak sami sobie zaplanowaliśmy, a nie jak ona nam zaplanuje.
-Kochanie ja ci naprawdę wierzę, ale wiesz, że nie zawsze tak jest, że mamy to czego sobie zażyczymy.
-Zawsze musisz być tą pesymistką. Uśmiechnij się do mnie tak jak bardzo lubię, przytul się i pójdźmy już spać bo piąta dochodzi, a znając moją familię to będziemy mieli pobudkę najpóźniej około dziewiątej.
-Kocham cię. Dobranoc.
-Ja ciebie jeszcze bardziej i nie pozwolę nikomu żeby cię skrzywdził. Śpij dobrze.

Święta minęły nam w miłej atmosferze jednak ze względu na Ligę już w pierwszy dzień świąt musieliśmy wracać do Łodzi. Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że wyjedziemy tam szybciej bo już pomału męczyły mnie pytania mamy ukochanego, a z drugiej bardzo chciałam tam zostać bo naprawdę tata Bartka jak i Kuba są naprawdę wspaniałymi ludźmi.
Sylwester już jutro, a ja stoję przed szafą i myślę co by ubrać na imprezę. Bartek śmieje się ze mnie, że mam więcej sukienek niż on garniturów, a i tak nie mam w co się ubrać. Ta jest za bardzo wyzywająca, ta się nie nadaje, w tą się nie w mieszczę, ta jest za duża. Dlaczego my musimy mieć takie problemy. Faceci mają o wiele łatwiej ubiorą się w garnitur, do tego jakaś koszula ewentualnie krawat i są gotowi do wyjścia, a my musimy siedzieć dwie godziny przed lustrem żeby wyglądać w miarę przyzwoicie, niby to zwykła kameralna impreza, ale przy ludziach jakoś trzeba wyglądać.

Na sylwester zostaliśmy zaproszeni do Winiara. Jagoda już od naszego przyjazdu z Wrocławia cały czas szuka w szafie kreacji, która by się nie nadawała na imprezę, a ja już pomału się z niej nabijam z czego nie do końca jest zadowolona, nawet mówiła, że jeśli się nie uspokoję to będę z nią musiał latać po galerii szukając sukienki z czego ja nie jestem zadowolony. Wolałem więc odpuścić. Czasami się zastanawiam czy to ta Jagoda którą poznałem.
Jeszcze sprawdzamy czy wszystko jest powyłączane, zamykamy mieszkanie jeszcze raz sprawdzając czy czasem nie zostaną otwarte i udajemy się do samochodu. Do bagażnika wkładamy nasz ekwipunek, ruszamy do Bełchatowa. 

Impreza się rozkręca, nikt już nie jest trzeźwy, a nawet przy niektórych zastanawiam się jak w ogóle wejdą do taksówki. Bartek jak prosiłam go w domu nie pije dużo, wręcz mogę powiedzieć, że ja więcej od niego wypiłam. Nie chcę żeby jutro poszedł na trening skacowany bo wiem, że trener jest bezwzględny i nie uszło by mu to na sucho. Wychodzimy na taras czekając na słowa: pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden. Kochanie wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, żeby był jeszcze lepszy niż poprzedni, żeby pomiędzy nami było wszystko w porządku, a nasze kłótnie polegały tylko na tym dlaczego nie chcesz mi zrobić mojego ukochanego żurku albo bigosu. Kocham cię jak nigdy nie kochałem żadnej innej. Nasze usta połączyły się w długim pocałunku, słyszałem bicie jej serca. Wiedziałem, że to jest kobieta, z którą chcę spędzić resztę swojego życia. Z wszystkimi imprezowiczami udaliśmy się do domu. Wiedziałem, że to jest najlepszy moment, że już powinienem zrobić to we święta, ale po tej sytuacji z mamą jakoś nie mogłem się przełamać.
Proszę wszystkich o uwagę. Wiecie, że z Jagodą jesteśmy już od kilku miesięcy razem, okazała się inna osobą od Natalii, nie zależy jej na moich pieniądzach w banku, była zła, że zerwałem kontrakt z Lube i do niej powróciłem do Bełchatowa zamiast rozwijać się w jednym z najlepszych klubów na świecie, że po tym wszystkim co się stało w Sopocie wybaczyła mi i powróciła do mnie nie zwracając uwagę na to wszystko co się stało, pokochała mnie takiego jakim jestem, normalnym człowiekiem, a nie gwiazdą sportu. Jest najważniejszą osobą, którą mogłem spotkać w swoim życiu. Jagodo czy wyjdziesz za mnie? Czekałem na słowo tak.

Jagodo czy wyjdziesz za mnie? Te słowa dudniały mi w uszach, byłam taka szczęśliwa, że nawet nie wiem co się dzieje wokół mnie. Tak Bartek zostanę twoją żoną nawet jeśli będę tego żałowała. Nasze usta połączyły się w pocałunek, wszyscy bili nam brawo, a mnie nawet to nie interesowało. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, a przy sobie miałam osobę, która bardzo kocham więc czego chcieć więcej. Już po chwili na moim palcu błyszczał srebrny pierścionek z małym diamentem.

***
Tak jak zapowiadałam opowiadania nabiera tempa. Przeskoki czasowe będą się zdarzały częściej więc bądźcie na to przygotowane. Jakby coś to ostrzegałam ;) 
Następny prawdopodobnie zostanie dodany PONIEDZIAŁEK tak jak przewiduje tradycja, jeżeli coś by się zmieniło będzie EDIT pod tym postem, jednak postaram się napisać nowy rozdział, ale nie obiecuję (doba ma za mało godzin). 
Czy czasem jest za słodko czy tylko mi się tak wydaje :> Tak wiem, że pewnie ostatnia romantyczna scena się wam podoba, mi również. Niech się pobiorą w pięknej kapliczce i niech żyją długo i szczęśliwie! Chyba mi się pogorszyło i muszę udać się po psychiatry :D Lecę odpoczywać po całodniowym rozdawaniu ulotek i przywieszaniu ich na słupach ;) W końcu żadna praca nie hańbi, a i tak dostałam się do niej po znajomościach. 
W Brazylii wszystko się może zdarzyć, ale żeby nie chronić pucharu przed kradzieżą tego to ja nie rozumiem. Mam tylko nadzieję, że zdążą zrobić kopię do finału na MŚ bo to dopiero będzie wstyd. 
Ściskam ;*

EDIT: Niestety jutro nie zostanie dodany nowy rozdział. Kiedy? Postaram się w tygodniu, a najpóźniej w poniedziałek! Przepraszam was bardzo mocno. 

6 komentarzy:

  1. Zostałaś przeze mnie nominowana do libster award. Informacje u mnie na living-in-suffer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Odpowiem na pytania w najbliższej chwili :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Faktycznie, sporo przeskoków czasowych, ale można przywyknąć ;)
    Bartek przesadził mówiąc mamie, że starają się o dziecko, bo tym sposobem tak naprawdę tylko pogorszył sytuację. Teraz teściowa już zupełnie nie da Jagodzie spokoju.
    Końcówka - miód na moje serce. Cieszę się, że Bartek oświadczył się głównej bohaterce i został przyjęty. I tak, mam nadzieję na piękny ślub ;)
    Btw. zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły tutaj: http://w-krainie-selene.blogspot.com/p/nominacje.html
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli uda się mi napisać, a bardziej przepisać rozdział, który mam w myślach to dopiero będą przeskoki czasowe.
      Bartuś jak na chłopa przystało prędzej powie niż pomyśli. Jednak Jagódka mu wybaczyła i wróciło na swoją drogę.
      Wiedziałam, że wam się spodoba jednak wiem, że ją trochę źle opisałam jak chciałam jednak jestem mało romantyczna i średnio mi to wyszło. Ślub i gromadkę dzieci biegających po halach, w których będzie grał Kurek.
      Widziałam, widziałam jednak nie mam czasu, ale na pewno odpowiem na pytania i modlę się żeby nie było pytania o braku Kurka w reprezentacji.
      Ściskam ;*

      Usuń
  3. Jakie cudo ♥
    Informuj o nowych rozdziałach na blogu w zakładce spam ♥
    Czekam na kolejny ♥
    Zapraszam do siebie: http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;*
      Jak nie zapomnę to będę przypominać na twoim blogu :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń