Dni mijają nam bardzo szybko, że nawet nie wiem jakim
sposobem jest już zima. Nienawidzę tej pory roku. Zimno, szybko ciemno,
wieczorami strach wyjść na ulicę. Niby wszystko już ustalone, rodzice i
najbliżsi poinformowani, Bartka garnitur już dawno wisi w szafie, a tylko mojej
sukni ślubnej brak. Obejrzeliśmy ze siostrą i małą Martynką już wszystkie salony
ślubne w Łodzi, Bełchatowie i Warszawie. Nie wiem czy jestem, aż tak wybredna
czy niczego ciekawego w tych sklepach nie było. Martwię się tym bo za kilka
miesięcy będę stała na ołtarzu, a tu nic nie mam. Jedynym wyjściem będzie
wstąpienie do wszystkich salonów z sukniami ślubnymi we Wrocławiu jak będę
zabierała Kubę do nas na ferie bo Bartek nie pytając się mnie o zgodę zaprosił
na całe dwa tygodnie młodego do nas. Jeśli już tam nic ciekawego dla siebie nie
znajdę to nie wiem co zrobię bo praktycznie na ostatnią chwilę żadna krawcowa
nie uszyje mi kreacji na ślub. Zastanawiam się czy to nie jest czasem znak
żebyśmy nie brali ślubu.
Jagoda od kilku dni chodzi zdenerwowana, przeszła już
wszystkie możliwe salony, a jeszcze żadna suknia nie przypadła jej do gustu.
Boję się, że wszystko się posypie, że Jagoda pójdzie do ślubu w czymś w czym
nie będzie czuła się fantastycznie i to zepsuje nasz najważniejszy dzień w
naszym życiu. Zdecydowaliśmy się na skromne prawie czterdziestoosobowe wesele,
żadnych kolegów z klubów i reprezentacji, w których grałem. Jakbyśmy tak
chcieli wszystkich zaprosić to na około dwieście osób by było, a tego żadne z
nas nie chce. Niestety nie wszystkim da się dogodzić. Tak na myśl mam Karola.
Najlepsza impreza roku bez niego. Niemożliwe. Jagoda nawet mu obiecała, że jak
tylko odwiezie mnie do Spały jeżeli zostaniemy powołani to będzie pierwszą
osobą, z którą już jako Pani Kurek zatańczy na parkingu przed COSem i nawet sam
będzie miał możliwość wybrania ścieżki dźwiękowej. Znając wąskiego to pewnie to
będzie jakiś discopolowy kawałek albo coś w stylu „Będę brał cię w aucie”.
-Skarbie co jest? Uśmiechnij się do mnie.– pytam się jej i
boję się, że okrzyczy mnie żebym dał jej spokój.
-Bartek ślub za trochę ponad cztery miesiące, a ja jeszcze
sukni nie mam ani dodatków. Jak ja się mam tym nie denerwować. Zresztą wam
facetom zawsze się wydaje, że wszystko jest takie proste.
-Kochanie przecież jutro jedziesz do Wrocławia po Kubę to
zabierz ze sobą kogoś kto ci pomoże w szukaniu.
-Ja już mam dość chodzenia po sklepach. Przymierzyłam już
prawie sto sukienek, a to jest za mała, za duża, za krótka, za długa. Ja już
nie mam na to siły ani chęci. Bartek najlepiej będzie jak odwołamy ślub póki
nie jest za późno.
-Ani mi się waż tak mówić. Wszystko będzie dobrze, jeszcze
mamy dużo czasu. Nie ważne jak będziesz wyglądała na ślubie, czy będziesz w
podartej, poplamionej sukni czy najpiękniejszej kreacji jaka by mogła być dla
mnie i tak będziesz najpiękniejszą panną młodą jaką bym mógł sobie zamarzyć.
-Wiesz, że cię bardzo kocham. Nie wiem co bym bez ciebie
zrobiła. Nie wiem co bym zrobiła jakby u mojego boku nie było ciebie.
Niektórych decyzji żałuję, ale niestety nie da się cofnąć czasu. Jesteś takim
moim wielkim prywatnym szczęściem, którego nikomu za nic nie oddam. – wreszcie
się uśmiechnęła.
-Ja ciebie mocniej. Może się na chwilę położysz i
odpoczniesz bo jutro rychło z rana musisz po młodego jechać.
-A kto zrobi ci kolację. Bartek nie jestem w ogóle
zmęczona bo nawet nie miałam się czym zmęczyć. Bardziej ty po treningu powinneś
być zmęczony bo Miguel nie daje wam chwili wytchnienia. Dosyć marudzenia i
leniuchowania trzeba brać się do roboty. Mam ochotę na naleśniki z tymi
powidłami śliwkowymi albo dżemem truskawkowym o twojej mamy. Co ty na to?
-Kochanie wszystko co ugotuję zawsze zjem i nawet będę
prosił o dokładkę. – uśmiecham się do mojej piękniej Jagódki.
-Już się tak nie przylizuj bo wiem co ci po głowie chodzi,
ale niestety dla ciebie mam złą wiadomość. Nici dzisiaj z tego z przyczyn
naturalnych. – powiedziała to bardzo poważnie jak na Jagodę.
-Ty od razu ze mnie jakiegoś erotomana robisz. Po prostu
chciałem spędzić z moją przyszłą żoną czas.– udawałem, że się oburzyłem.
-No już dobrze nie denerwuj się tak bo ci jeszcze
ciśnienie podskoczy i jeszcze na zawał umrzesz.
Dni mijają. We Wrocławiu wreszcie kupiłam taką sukienkę
jaka mi się podobała. Jest piękna. Po prostu jakby była szyta specjalnie na
mnie. Niestety muszę przyznać, że młodszy Kurek ma dobre oko i gust czego o
Bartku powiedzieć nie mogę. Ten do ślubu nawet by się ubrał w stary, spłowiały
garnitur z lat młodzieńczych. Prosta bez żadnych dodatków, kremowa z szerszymi
ramiączkami, jak tylko byłam mała to taką sobie wymarzyłam. Nie wiem jak Kurek,
ale ja się w niej zakochałam.
Druga połowa maja. Skra po raz dziesiąty zdobiła tytuł
Mistrza Polski. Cieszę się bo dla niektórych to właśnie ostatni sezon na
ligowych parkietach. Niby nikt im w metryki nie patrzy, ale coraz częściej
dopadają ich kontuzję więc lepiej jak odejdą w glorii i chwale niż po straconym
sezonie przesiedzącego na ławce rezerwowych. Bartek siedzi wraz z reprezentacją
w Spalskich lasach i przygotowuje się do startów w Lidze Światowej, a ja
podróżuje pomiędzy mieszkaniem, Energią, a salą gdzie ma odbyć się nasze
weselne przyjęcie. Nie wiem kto pomagał mojemu wielkoludowi w dodatkach, ale
muszę przyznać, że ta osoba trafiła w mój gust, a nawet mogę powiedzieć, że
wszystko to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Sama lepiej pewnie bym tego
nie wymyśliła. Żadnego różu w różnych jego odcieniach. Idealnie. Z orkiestrą
jesteśmy już na prostej startowej co do playlisty granych na weselu melodii.
Trochę starych piosenek, discopolowych i biesiadnych, dla młodszego pokolenie
coś się znajdzie jednak każdy wie, że przy starszych przebojach najlepiej się
młodzież bawi. Każdemu na pewno coś podpasuje, a jak nie to nie musi się bawić
i może nawet opuścić salę. Dla nas to nawet będzie lepiej nie będziemy musieli
tego wysłuchiwać. Najbardziej boję się o małą Martynkę, nie wiem jak na to wszystko
zareaguje. To będzie dla niej pierwsza większa w życiu impreza.
Wieczór panieński był cudowny w życiu się tak nie
wybawiłam, a już na kilku byłam. Dziewczyny naprawdę znalazły świetny lokal, a
atrakcje były takie, że głowa mała. Nie musicie się martwić nie było żadnego
pana striptizera ani nic w tym stylu, zresztą nie chciałam krótko przed ślubem
narażać się Bartkowi. Zresztą co by tu dużo mówić bardzo sobie ufamy więc nie
było by z tym jakiegoś problemu. Część dziewczyn, które zostały u mnie po panieńskim
na drugi dzień stękała, że głowa im pęka, ale jak to na mnie przystało
wiedziałam, że tak będzie i na wszelki wypadek zaopatrzyłam swoją apteczkę o
większą ilość aspiryny, a lodówkę o wodę. Ja ani jednego kieliszka nie wzięłam
do ust bo jako jedyna specjalnie na imprezę przyjechałam swoim autem. Przecież
nie każdy potrzebuje kilka kieliszków wódki żeby umieć się bawić.
Wszystko jest już zapięte na przysłowiowy ostatni guzik. Z
próbna fryzurą i makijażem włącznie. Tylko ubrać się w kreacje i możemy nawet
dzisiaj wziąć ślub. Tęsknię bardzo za Bartkiem. Wiem, że zobaczymy się za
tydzień, ale gdy tylko pomyślę sobie, że znowu będzie musiał wrócić do Spały
jakoś nie napawa mnie optymizmem. Chciałabym mieć go teraz przy sobie mimo, że
to nie jest możliwe. Jednak w piątek po popołudniowym treningu będę go miała
dla siebie do szóstej rano w poniedziałek. Nie wie jeszcze, że mam dla niego
niespodziankę.
Dzisiaj wreszcie po treningu zobaczę się z moją Jagódką.
Tak bardzo za nią tęsknię mimo tego, że dużo rozmawiamy na skype jak i przez
telefon. Chłopacy nie byli by sobą jakby nie zrobili by kawalerskiego. Niestety
Stefan nie pozwolił na coś z procentami jednak nic nie mówił o wszystkich
niezdrowych nie tylko dla nas sportowców rzeczach oraz ciastach z bitą śmietaną
i kremami.
Przytulam się do mojego wielkoluda po raz pierwszy od
kilku tygodni mam go dla siebie i próbuję zasnąć bo jutro jest nasz dzień, ale
jakoś nie potrafię, wychodzę do kuchni o mały włos go nie budząc wstawiam wodę
na herbatę, siadam na parapecie i patrzę w niebo. Widzę pełno gwiazd, każde są
inne, a dla mnie wyglądają jakby były takie same. Przyglądam się im jakbym po
raz pierwszy je widziała. Kładę się z powrotem do łóżka obok Bartka, zamykam
oczy i próbuję zasnąć.
„Pamiętaj, że
nigdy on nie będzie twój. Ja na to nie pozwolę nawet jeśli miałabym cię zabić.
Odebrałaś mi go więc ja odbiorę go tobie.”
Obudziłam się zgrzana i zdyszana przy okazji budząc
Bartka. To był tylko sen. To nie może zdarzyć się naprawdę.
***
Trochę taki przejściowy, ale trzeba było coś wymyślić przez prawie cały rok. Czy jesteście gotowe na ślub Jagody i Bartka?
Chciałabym tylko o jeszcze jedno was prosić: Czy jeśli czytacie to opowiadanie to możecie skomentować. Wiecie jak to motywuje.
Ja zmykam odpoczywać po wojażach po Bydgoszczy i okolicach.
Do zobaczenia w PONIEDZIAŁEK! ;)
Ściskam ;*
a mogłabyś wstawic zdjecie sukni ślubnej Jagody???
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, coś mi mówi,że Natalia moze pojawić sie an weselu, jakos nie przepadam za osobami o tym imieniu, źle mi się kojarzy
Ta sukienka to mój pomysł na suknię ślubną, ale jeśli znajdę bardzo podobną w internecie chętnie wrzucę obrazek.
UsuńDziękuję bardzo ;) Na razie to był tylko sen jednak wszystko się może zdarzyć bo tylko mam opisane weselę i najlepszą akcję w kościele.
Miałabym tylko maleńką prośbę czy jakoś byś mogła się podpisywać np. imieniem, zdrobnieniem, przezwiskiem.
Pozdrawiam ;)
Przejściowy czy nie, i tak mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPrzygotowania do ślubu muszą być niezwykle stresującą rzeczą, zwłaszcza dla przyszłej panny młodej, która zapewne chciałaby żeby ten dzień był idealny w każdym calu. Popieram decyzję przyszłych małżonków, że zdecydowali się na kameralną uroczystość w gronie najbliższych. Oszczędzą sobie nerwów :)
Mam nadzieję, że w przypadku Jagody tak jak i w moim sprawdza się tak zwana "odwrotność snów" i koszmar z Natalią w roli głównej okaże się tylko senną marą ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Bardzo mi z tego powodu miło.
UsuńMoże nie doświadczyłam tego wydarzenia na swojej skórze, ale niecały rok temu siostra brała ślub cywilny to myślałam, że z nią szał dostanę, jeszcze do tego mama krzątająca się po kuchni przygotowująca jedzenie na dalszą uroczystość. Zdecydowanie to nie dla mnie. Też ich popieram i jeżeli byłaby możliwość na taką imprezę dla najbliższych, ale do tego jeszcze bardzo długa droga.
Zobaczymy w następnym rozdziale, który będzie dodany w poniedziałek :) Mogę jedynie zdradzić, że nie będzie on epilogiem, ale to jest już praktycznie prosta startowa do zakończenia historii Jagody i Bartka.
Ściskam :*
No czekamy, czekamy na ślub :)
OdpowiedzUsuńZapewne coś zaskakującego wymyślisz w następnym rozdziale :D
Ten bardzo mi się podobał, jak zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny :)
Pozdrawiam :*
Bardzo mi z tego powodu miło ;)
UsuńNa pewno samo to wydarzenie będzie zaskakujące, zaczynając od ubioru, a kończąc na nocy poślubnej ;)
Mam tylko nadzieję, że to co napisałaś jest prawdą ;*
Ściskam :)