2014/06/28

Rozdział 4

Od dwóch dni Bartek dziwnie się zachowuje. Nie rozmawiamy jak wcześniej, nawet można powiedzieć, że mnie unika. Gdy wchodzę do pomieszczenia, w którym jest ulatnia się do innego, nawet woli czekać do innego fizjoterapeuty mimo, że ja jestem wolna i mógłby wcześniej być w domu. Wszystko zaczęło się od dnia, w którym chłopaki zrobili mi niespodziankę. Na hali był tylko szampan do dzieci, tort, na który nie wiem jakim cudem zgodził się trener oraz cały sztab szkoleniowy i prezenty. Szczerze nie wiem kto go wybierał, ale ta osoba ma podobny gust do mojego. Na pewno przy pierwszej lepszej okazji założę ten piękny naszyjnik i kolczyki. Trochę przesadziłam z alkoholem i krótko mówiąc urwał mi się film. Tak wiem, że to może głupio wyglądać, że dwudziesto dwu latka napiła się do nieprzytomności, ale nigdy nie potrafiłam być asertywna i źle na tym wychodziłam. Zastanawiałam się czy czasem nie zrobiłam głupiego na imprezie lecz za żadne skarby nie mogę sobie przypomnieć co od godziny pierwszej w nocy się działo. Pamiętam tylko to co się działo wcześniej, jak piłam z siatkarzami jedną kolejkę za drugą, że dziewczyny jak i Bartek prosili mnie żebym sobie odpuściła bo źle to się może dla mnie skończyć i wcale się nie mylili. Bartek się do mnie nie odzywa, dziewczyn nie zdążyłam się spytać bo mój kac morderca nie pozwalał mi wczoraj w miarę istnieć, już wczoraj miały samolot powrotny do Polski. Wstyd mi jest pytać chłopaków bo już znam ich trochę i wiem, że by się ze mnie nabijali.

To co zrobiła Jagoda na imprezie cały czas tkwi w mojej głowie. Wiem, że niebyła sobą bo dość dużo wypiła na imprezie, a po jej zachowaniu widać, że raczej nie pamięta co się wydarzyło tego dnia. Tylko jak ja się wytłumaczę Natalii. Wiem, że po tym wszystkim może się ode mnie odwrócić, zostawić mnie, ale co ja mogłem zrobić. Nie myślę o sobie jako pokrzywdzonego przez los chłopaka bo sam byłem w miarę trzeźwy i mogłem się postawić Jagodzie. Jednak to, że Natalia jest w Polsce, nie ma jej blisko mnie wcale nie pomagało mi, tęskniłem za nią i od imprezy zrozumiałem, że nie powinienem z nią dłużej być. Ile razy ją prosiłem żeby przyjechała, ale ona zawsze ma jakąś wymówkę, a to musi jechać z koleżankami do Spa bo jednej z nich związek jest prawie nie do uratowania, a to nie ma czasu, a to, że w ten weekend jest koncert jej ulubionego zespołu i musi na nim być bo wszystkie jej koleżanki będą. Wszystko jest ważniejsze ode mnie. Po prostu jest ze mną dla sławy, kasy, prezentów tak jak dawno mówił mi Piotrek. Odliczam dni do zakończenia sezonu i pierwsze co zrobię to skończę swój związek z Natalią tak jak powinienem zrobić już dawno.

Urwałam się wcześniej z treningu, pomyślałam sobie, że muszę jakoś Bartka pociągnąć za język, dowiedzieć się dlaczego się do mnie nie odzywa i co ja odwaliłam na imprezie. Będzie to trudne wyzwanie, ale muszę sobie dać radę, użyję trochę uroku osobistego i będzie cacy. Przygotuje mu najlepsze danie, które umiem zrobić i modlę się żeby wszystko wyszło nic się nie przypaliło.

Jagoda zerwała się szybciej z treningu, mam nadzieję, że nic się nie stało, że dobrze się czuje, ale musiała coś załatwić, a może to jest przez moje zachowanie. Zawsze traktowałem ją inaczej, od kiedy przyjechała do Maceraty bałem się o nią, a teraz nawet myślę o niej dniami i nocami, ta dziewczyna kompletnie zawróciła mi w głowie, a ja nie potrafię nic na to poradzić. Powtarzałem sobie Bartek myśl rozsądnie masz swoją dziewczynę, ona cię kocha i nie możesz jej zostawić tak jak kiedyś inna cię zostawiła, ale przy niej się nie da, jeszcze ta kobieta na cmentarzu, a dokładnie jej słowa, że mam nie szukać miłości gdzieś daleko bo ona jest blisko mnie.. Może to chodzi o Jagodę, to ona jest tą osobą, a to co się stało w dniu jej urodzin to jest jakiś znak.
Gdy dochodziłem da drzwi mieszkania poczułem jakiś zapach i to nie spalenizny. Pomyślałem sobie, że to któryś z sąsiadów, jednak myliłem się, te zapachy dobiegały z naszego mieszkania. Na stole w pokoju gościnnym leżała kolacja jednak wiedziałem, że Jagoda bezinteresownie nie zrobiła takiej uczty. Wyglądało apetycznie, ślina ciekła mi na sam widok więc nawet bez wahania szybko pobiegłem do łazienki umyłem ręce i usiadłem do stołu.

Nie wiedziałam jak mam zacząć tą rozmowę. Powiedzieć o co mi chodzi prosto z mostu czy pomału stopniowo dowiedzieć się tego o co mi chodzi. Nigdy nie byłam w tym dobra, ale jak się naważyło piwa to trzeba je wypić.
-Bartuś? – powiedziałam najsłodziej jak tylko się dało.
-Słucham.
-No bo ja nie wiem. – zaczęłam się jąkać, a moja wcześniejsza odwaga wyparowała szybciej niż myślałam, powtarzałam sobie Jagoda weź się w garść, ale jakoś fajnie się mówi, ale gorzej z praktyką.
-Mów przecież nie gryzę, ani nawet nie zamierzam. – uśmiechnął się do mnie dodając mi trochę odwagi.
-Bo wiesz dziwnie zachowujesz się od dwóch dni, nie odzywasz się do mnie, unikasz mnie. Nawet nie przychodzisz do mnie po treningu mimo, że wcześniej możesz być w domu. Wiem, że na imprezie trochę przesadziłam z alkoholem, że wraz z dziewczynami prosiłeś mnie żebym odpuściła sobie, a ja stara, głupia koza nie posłuchałam was, później urwał mi się film i może coś głupiego zrobiłam, a ty nie chcąc robić mi przykrości teraz nie chcesz mi powiedzieć. – poczułam się o kilka kilogramów lżejsza.
-Nie no coś ty nawet jakbyś najgorszą głupotę świata zrobiła to bym ci o wszystkim powiedział. Pokłóciłem się z Natalią bo znowu nie chciała przyjechać chociaż na weekend do Włoch, a że nie chciałem się na tobie wyżywać postanowiłem, że dla twojego dobra lepiej będę cię unikać. – powiedział spokojnie.
-Jakoś ci nie wierzę.
-Ale ja Bartosz Kurek jedyny taki na świecie zawsze mówię prawdę i tylko prawdę. – zaczesał teatralnie włosy dzięki czemu uśmiechnęłam się.
-To może jakiś film. – zaproponowałam zmieniając temat bo dłużej nie wytrzymałabym ze śmiechu z udającym aktora przyjmującym.
-Błagam tylko nie komedia romantyczna, bo po ostatnim chyba już nigdy nie obejrzę takiego filmu. – zrobił minę na zbitego psa po czym zaczęłam śmiać się jak nawiedzona za co dostałam palem w żebra.
-Dobrze już nigdy nie będę z tobą oglądać tego typu filmów. Dzisiaj jestem litościwa i pozwalam wybrać ci film, ale jak będą przez ciebie śniły mi się koszmary to gorzko tego pożałujesz. – wskazałam groźnie palcem w jego stronę.
-Może tak. Już wiem. „Skazani na Shawshank” – odparł entuzjastycznie.
-Oglądajmy bo jeszcze może się rozmyślę i będziesz musiał co innego oglądać. – powiedziałam studząc jego zapał i emocję

Oglądamy ten film. Jakoś mnie on nie zainteresował bo to nie są moje klimaty, za to Bartek co chwilę komentuje co się dzieje. Coraz bardziej oczy mi się kleją, a tu dopiero połowa filmu, ale nie daje tego po sobie poznać bo wiem, że Bartek już by nie oglądał filmu tylko zmuszałby mnie do pójścia spać. Wiem, że nie zrobiłabym krzywdy Bartkowi, ale jak powiedziało się A to trzeba powiedzieć B. Najwyżej będzie mnie niósł do pokoju bo przyśnie mi się na kanapie.

Po pewnej scenie wtuliłam się w Bartka jak małe dziecko. Wiem, że on ma dziewczynę, że nie powinnam, ale to było silniejsze ode mnie, najwyżej zgonie na niego, że to on wybierał taki drastyczny film, a ja się boję takich filmów. Nawet nie wiem kiedy Bartek odwrócił swoją twarz do mojej i zaczął się zbliżać się do moich ust. 

***
No to mamy nowiusieńki rozdział. 
Pocałują się czy nie pocałują oto jest pytanie?
Tak szczerze to nawet nie wiem co mam napisać w komentarzu odautorskim. Gratuluję wszystkim maturzystom zdania matury :) Przepraszam wszystkich za brak komentarzy przy nowych rozdziałach, ale się nie wyrabiam. 
Na tym kończę moje wypociny :>
Ściskam was gorąco i do następnego, który się pojawi w granicach tygodnia, bardziej w następny weekend :*

2014/06/23

Rozdział 3

Dni mijały inaczej niż zawsze. Bartek od dnia, w którym zdarzył się ten nieszczęsny wypadek chodzi jakiś smutny, czasami nawet mówi się coś do niego to on w ogóle nie odpowiada na pytania, a jak już tak to tylko odpowiada krótkim zdaniem albo tak lub nie. Tej nocy nawet nie wiedziałam kiedy przyszedł do mojego pokoju i położył się obok, strasznie głupio się z tym czułam, przecież jakby jego dziewczyna się dowiedziała to mogła by być katastrofa. Nawet nie potrafiłam do końca dnia mu spojrzeć w oczy. Martwię się o niego, ten wypadek wstrząsnął nim, jest inny. To nie ten Bartek, który odbierał mnie z lotniska, ten uśmiechnięty, pogodny chłopak dla którego siatkówka jest całym życiem. Jeden dzień, a z człowiek staje się inny. Myślałam nawet żeby przyjechała do niego Natalia jednak z drugiej strony boję się konfrontacji z nią, jeszcze sobie pomyśli, że wtrącam się w ich związek, w życie Bartka, w ich życie. Bardzo brakuje mu najbliższych mu osób. Praktycznie do nikogo się nie odzywa, na treningach zachowuje się jak robot. Zagrywka, przyjęcie, atak, blok. Trener jest wściekły bo nie przykłada się na treningach, a forma sama nie przyjdzie, a najważniejsze mecze są dopiero przed nami. Nawet czasami się zastanawiam ile z nim wytrzyma i będzie w dwunastce meczowej.
Dzisiaj jest pogrzeb tej dziewczyny. Bartek nie wiem jakim cudem wybłagał trenera o dzień wolnego, ale także załatwił wszystko żebym z nim mogła pojechać pożegnać ją w jej ostatniej drodze. Podjechaliśmy do kwiaciarni odebrać wiązankę, którą wcześniej zamówił i pojechaliśmy prosto do kościółka na obrzeżach miasta. Dziwnie się z tym czuję, nawet zastanawiam się czy dobrze zrobiłam jadąc z nim na ten pogrzeb, przecież Bartek jeszcze jest mile widzianą osobą, ale ja ją nawet jej nie znałam, nie jechałam z Bartkiem samochodem tego dnia, w którym zdarzył się wypadek, nie ratowałam ją, jednak nie chcę zostawiać Bartka samego. Musiałam być blisko niego. Nawet myślałam żeby poszedł do psychologa w klubie, porozmawiać z nim o tym co się wydarzyło tego feralnego dnia jeśli nie ma zaufania do innego lekarza. Coraz bardziej zamyka się w sobie i nawet nie zwraca uwagi na to co się dzieje.

Dzisiaj odbędzie się pogrzeb tej dziewczyny. Od rana nie mogę znaleźć sobie miejsca. Przyjechałem na niego z Jagodą, w ostatnich dniach jest dla mnie podporą, nawet się zastanawiam jak ze mną wytrzymuje, moje humory, moje zachowanie, które jest karygodne. Lepiej może by było dla mnie jakby krzyknęła na mnie, postawiła mnie do pionu niż obchodziła się jak z jajkiem. Myślałem żeby ściągnąć tu Natalię chociaż na kilka dni, ale wiem, że na nic zdały się moje słowa, że bardzo ją potrzebuje, dla niej najważniejsza była ona sama, właściwie czubek swojego nosa, studia, koleżanki, babskie wieczory, rodzina, a dopiero potem ja. Strasznie wszyscy się dziwią, że z nią wytrzymuje, wytrzymuje jej zachcianki, humory, tłumaczą mi, że ona jest tylko ze mną dla sławy i dla pieniędzy, które może wydawać na prawo i lewo oraz dla sławy. Nie jeden już dawno kopnął by ją w tyłek tam gdzie pieprz rośnie.
Po pogrzebie podchodzi do mnie kobieta koło pięćdziesiątki w pierwszej chwili pomyślałem, że to pewnie jej mama, prosi mnie na bok i dziękuje za wszystko co mogłem zrobić aby uratować jej jedyną córkę. Płakała, a ja razem z nią. Wszystko co ukrywałem przez kilka dni w sobie pękło. Cały ten ból, żal, wszystko co się we mnie kłębiło. Pamiętam jak jeszcze powiedziała, że mam nie szukać miłości gdzieś daleko bo ona jest blisko mnie. Na początku nie rozumiałem o co tej kobiecie chodzi, przecież mam Natalię i nawet nie mam w planach ją zdradzić, zostawić, chyba, że oboje po długich rozmowach rozstaniemy się w polubownych stosunkach, a z Jagodą oprócz koleżeństwa mnie nic nie łączy.

Gdy wychodziłam z cmentarza zawołała mnie kobieta, która wcześniej poprosiła Bartka o chwilę rozmowy. Nie miałam pojęcia co chciała. Powiedziała, że nie mam szukać miłości gdzieś daleko bo ona jest blisko mnie. Przez całą drogę nie odzywałam się do Kurka tylko analizowałam słowa tej kobiety. O co jej mogło chodzić? Przecież pomiędzy mną, a Barkiem nigdy nie może się coś wydarzyć, on ma Natalię, którą kocha, a ja kiedyś w końcu znajdę wybranka swojego serca.

Jagoda od rozmowy z tą kobietą zachowywała się dziwnie. Chciałem się dowiedzieć o co chodziło, ale zamknęła się w sobie. Mówiłem do niej, a ona przez całą drogę się nie odzywała, była inna niż wcześniej. Nawet nie zauważyła kiedy przyjechaliśmy pod blok. Zachowywała się podobnie jak ja kilka dni wcześniej, mów sobie do ściany, a może ona cię usłyszy.
Dzisiejszej nocy śniła mi się ona, ta dziewczyna, której nie zdążyłem uratować. Prosiła mnie żebym zastanowił się nad swoim życiem i nie marnował go z niewłaściwą osobą. Następna osoba, która dzisiaj powtórzyła mi słowa o podobnym znaczeniu. Nie wiem co w Polsce robi Natalia, może wszystko, może ten nasz związek na odległość nie ma szans. Ona kilkadziesiąt kilometrów ode mnie. Dziwnie się z tym czuję. Przecież dwie nieznane mi osoby nie mówiły by do mnie o tym samym.

Dni mijały za kilka dni będę starsza o rok, nikt w Lube oprócz prezesa i działu kadr nie wie o moich urodzinach tylko dlatego, że przy przyjmowaniu na wymianę studencką musiałam podać wszystkie dane. Mam nadzieję, że nic nikomu z klubu nie powie. Wolę je spędzić jak normalny dzień, a nie wysłuchiwać życzeń i śpiewów „sto lat” To nie dla mnie. Pomyślicie sobie, że jestem dziwna, ale te wszystkie udawanki i życzenia nieprosto z serca nie robią na mnie żadnego wrażenia. Wystarczy mi, że najbliżsi pamiętają o tym dniu i nic mi więcej nie potrzeba.

Za dwa dni Jagoda ma urodziny, z chłopakami szykujemy dla niej małą niespodziankę. Będzie tort, szampan dla dzieci bo niestety nie możemy wypić ani grama alkoholu, świeczki oczywiście osiemnaście mimo tego, że wiemy ile nasza pani fizjoterapeutka ma lat, kwiaty, które uwielbia. Ma się swoje sposoby, a dokładnie jak musiała zostać dłużej w pracy zadzwoniłem na skype do jej przyjaciółek i dość długo rozmawiałem na temat fety jaką dla niej szykujemy. Dziewczyny przyjeżdżają dzień wcześniej i zostają w hotelu żeby młoda się niczego nie domyśliła. Wszystko jest załatwione na ostatni guzik. Mam tylko nadzieję, że żaden z chłopaków nie powie nic Jagodzie.

Bartek od dwóch dni skarży się na ból pleców więc wychodzi trochę wcześniej na trening  i dzisiaj tak samo jak wczoraj jestem zdana na własny środek lokomocji czyli moje nogi. Trochę przyzwyczaiłam się, że jeżdżę z Bartkiem samochodem i nie wiem w co się ubrać żeby się nie przeziębić, ani nie zgrzać. Pogoda nie jest za fajna, ale bywały gorsze dni. Gdy tylko wkraczam na halę słyszę odgłos odbijanych piłek. Czyżby nikt nie powiedział im o moich urodzinach. Dla mnie to i nawet lepiej nie muszę przed nikim udawać, że wszystko jest ok, że się cieszę, a tak naprawdę bym zamknęła się w pokoju i nikogo do niego nie wpuściła. Jedynie kogo mi brakuje to rodziców i dziewczyn, z wszystkimi już rozmawiałam. Dziewczyny jak tylko by mogły byłby już tutaj w Maceracie i razem ze mną świętowały moją dwudziestkę dwójkę, nawet jeśli Bartek nie zgodził by się na libacje w jego mieszkaniu, chociaż uważa, że to jest też moje mieszkanie, a ja nie jestem przybłędą, która nie miała gdzie się podziać. To co tam zobaczyłam po otwarciu drzwi wejściowych na salę przeszło moje wyobrażenia. Jednak się dowiedzieli. 

***
Nawalam na całej linii. Przepraszam was za to. Postaram się poprawić, ale nie obiecuje. Następny pojawi się prawdopodobnie pod koniec tygodnia. Mam do was prośbę: Czy wam też pojawia się tylko jeden blog, który obserwujecie? 
Pozdrawiam!
Jagoda :> 

2014/06/20

Rozdział 2

Pierwszy miesiąc szybko minął, nawet nie wiem kiedy. Od dwóch dni leżę z anginą, gorączka, katar, kaszel i te sprawy. Mimo mojego sprzeciwu Bartek prawie robi za 24 godzinną pielęgniarkę i przez to może się zarazić ode mnie, a tego bym sobie nie wybaczyła. Nawet napisanie na drzwiach kwarantanna nie przeszkadza mu w tym żeby do niego wparować co kilka minut. Próbowałam nawet zamknąć drzwi od pokoju na klucz jednak ta cwana bestia ma zapasowe, tak jakby coś się stało. Przynosi obiadki, herbatki, wszystko na co mam ochotę i co chwilę sprawdza mi gorączkę, podaje antybiotyki, pyta się czy wszystko jest w porządku i przy okazji mnie denerwuje. Niedługo to nawet za mnie pójdzie do toalety, a jak za długo w niej siedzę to co chwilę pyta czy żyje bo w końcu kto będzie robił mu obiadki. Tak dałam się trochę owinąć mu wokół palce, ale gdy robię obiad to dlaczego nie mam mu też nałożyć na talerz, jak piorę to przy okazji jego ciuchy wypiorę, prasuje mu tylko koszule jeśli założy, a to się staje bardzo rzadko co jest mi bardzo na rękę. Lepiej się do tego nie przyzwyczaja bo za 5 miesięcy powrócę do Polski i kto będzie mu sprzątał, gotował, prał, prasował. Bartuś niestety nie wie, że to jest tylko angina na to się nie umiera. Czasami nawet nie mam na niego siłę.
Gdy wychodziłam do łazienki usłyszałam jak Kurek rozmawia z jakąś Natalią, tak słodko czule, aż mi się zrobiło niedobrze. Nigdy nie mówił, że ma siostrę albo ktoś najbliższy ma tak na imię. Dobrze, że za godzinę wychodzi na trening popołudniowy to odpalę komputer jeżeli tak tego złoma można nazwać i poszukam kilka informacji o naszej Natalce. Tak jak przypuszczałam pan Kurek nie pochwalił się, że ma dziewczynę, którą zostawił w Polsce, teraz będę musiała uważać co mówię i jak się zachowuje żeby nas nie posądziła o romans bo ja nie mam zamiaru niszczyć ich związku. Chociaż szczerze piękna to ona nie jest, blond odrosty, platyna na głowie, a o make-upie nie wspominam bo nawet nie ma o czym, ale z tego co Bartek kiedyś mówił przy luźnej rozmowie po kolacji, że dla niego liczy się inteligencja nie wygląd.
Wyzdrowiałam i wreszcie mogę się odciąć od łóżka. Jutro już idę do pracy chociaż Bartek mówi żebym chociaż została w domu do końca tygodnia jednak nie mam zamiaru go słuchać. Strasznie się za chłopakami stęskniłam, trochę przesadzam bo jak można się za tymi wielkoludami stęsknić, ale chociaż mam z kim wyśmiewać Kurka. Jak na tego wielkoluda przystało zawsze musi cos odwalić, a że chłopaki z Lube mają takie same poczucie humoru to nie moja wina. Później boczy się przez dwie godziny, ale jakoś mu przechodzi (dobry obiad na przekupstwo nie jest zły). Jakby nie wziął dwóch innych skarpetek, butów czy dobrą treningową koszulkę to nikt by się z niego nie nabijał, dobrze, że patrzę co zabiera do torby na trening bo inaczej by zginął.
Coraz bardziej tęsknię za Polską, za znajomymi, rodziną. Rozmawiamy często przez telefon i skype, ale to nie to samo co w twarzą w twarz. Chciałam nawet żeby przyjechały do mnie przyjaciółki, ale jednak przez studia żadna z nich nie da rady przyjechać chociażby na weekend. Najchętniej spakowałabym wszystkie walizki, kupiła bilet na najbliższy lot i powróciła do kraju. Nie rozumiem Bartka jak długo może wytrzymać bez najbliższych, wiem, że spędzę święta tutaj z Bartkiem, chłopakami z Lube, którzy tak jak my jesteśmy tu sami, a nie z rodziną i jest mi bardzo przykro, a co dopiero on, on spędzi sam drugie święta, do tego jeszcze moje urodziny. Powinnam się cieszyć bo to jest zaszczyt uczyć się od profesjonalistów jednak zawsze musi być jakieś ale. Na szczęście jestem dobrą aktorką i udaje przed nimi, że wszystko jest w porządku, ale ile jeszcze dam radę, niedługo nie dam radę i będzie mnóstwo pytań..
Jutro gramy na wjeździe z Perugią wreszcie spotkam Loczka i Kostka, z tego co wiem Alek dobrze radzi sobie w Perugii, wychodzi w wyjściowym składzie, zdobywa punkty i dzięki niemu wygrywają, a Kostek znowu grzeje ławkę rezerwowych. Czasami zastanawiam się dlaczego wybrał taki klub i taką ligę jak wiadomo było, że nie będzie miał dużo szans tak jak w Skrze na granie w wyjściowej szóstce albo chociażby być pełnowartościowym zmiennikiem. Dowiedzieli się od chłopaków ze Skry, że jestem w Maceracie i przeżywają, że muszą dowiadywać się od osób trzecich, że jestem we Włoszech. Nikomu nie chciałam mówić, ale przecież nie da się przed wszystkimi ukryć. Bartek już miał być godzinę temu w domu, obiadokolacja stygnie, jutro rychło rano wstajemy, a go co nie widać to nie widać. Patrzę przez okno na parking i nie widzę jak odstawia swój biały samochód na swoje zastrzeżone miejsce parkingowe. Rozumiem, że rozmowa z trenerem i omawianie taktyki może się przeciągnąć, ale zawsze dzwonił gdy wychodził z hali, a teraz nawet nie odbiera telefonu gdy do niego dzwonię. Trochę martwię się o niego bo już się robi ciemno i zaczyna pada deszcz.

Jadę samochodem i słyszę huk, nie wiem co się stało, jadący przede mną około 100 metrów samochód szybko rusza z piskiem opon łamiąc przy tym kilka przepisów. Zatrzymuję się, włączam światła awaryjne, wychodzę z samochodu i sprawdzam czy coś się nie stało, gdy ujrzałem leżącą osobę na jezdni nie wahałem się w ogóle tylko wezwałem pogotowie, a dopiero później sprawdziłem czy oddycha i ma wyczuwalny puls. Niestety nie oddychała, zacząłem ją reanimować, jednak ona nie dawała żadnych znaków życia. Nie przestawałem nawet gdy przyjechała karetka, a lekarz stwierdził zgon, wręcz siłą mnie od niej odciągali. Prosiłem policjantów, którzy przyjechali powiadomieni przez pogotowie żeby zadzwonili do mnie jak tylko będą wiedzieli kiedy i gdzie będzie pogrzeb, chcę być na nim nawet jeśli będę musiał opuścić mecz. Przecież ona chciała żyć, była młoda, była w wieku Jagody czy Natalii, a ten pirat drogowy ją zabił. Gdybym tylko dorwał tego kierowcę z czarnej BMW na włoskich rejestracjach to nie wiem co bym zrobił. Nie mogłem dojść do siebie po tym co się stało. Nawet nie dawałem rady wsadzić kluczyków do samochodu, byłem na tyle zdenerwowany, że nie panowałem nas sobą.


Bartek wreszcie odebrał telefon błagał mnie żebym przyszła na ulicę którą mi podał i wzięła swoje dokumenty oraz prawo jazdy, nie wiem o co mu chodzi, ale mam nadzieję, że nic głupiego nie zrobił, ani nie poszedł do baru się napić bo jutro nie będzie w stanie wstać i zagrać w meczu, a drużyna będzie go potrzebowała jeszcze bardziej niż przed wszystkimi wcześniejszymi meczami bo Perugia w tym sezonie pokazała, że nie jest słabą drużyną tak jak wcześniej się o niej mówiło. Jednak gdy ujrzałam skulonego, siedzącego i moknącego na chodniku Kurka wiedziałam, że coś musiało się stać i to nie jakaś stłuczka czy tego typu wypadek. Podeszłam i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, usiadłam obok niego, a on wtulił się do mnie jak małe bezbronne dziecko prawie mnie przy tym gniotąc. Nawet nie byłam na niego za to zła, że ledwie co mogę oddychać tylko przytuliłam go jeszcze mocniej. Po raz pierwszy widziałam go w takim stanie. Powtarzał tylko słowa „to nie może być prawda”. Dał upust swoim emocjom, płakał, a co ja taka szorstka w tych sprawach dziewczyna miałam zrobić, po prostu tylko jeszcze go bardziej przytuliłam i głaskałam po plecach.

***
Hej! 
Taka zakręcona jestem, że wam nie powiedziałam, że akcja zaczęła się w sezonie 2013/2014. Nie była bym sobą jakbym o czymś zapomniała :> Przepraszam jeśli trochę nazmyślałam o Lube i Perugii. Nie miałam za dużo okazji oglądać ich meczów w tym sezonie. 
Dzisiaj mecz. Jakie ostawiacie wyniki? Ja tak bym chciała 3:1 dla Polski, a ostatnio jestem prorokiem więc może tym razem uda mi się obstrzelić wynik. 
Najbliższy rozdział pojawi się nie prędzej niż w poniedziałek. 
Pozdrawiam
Jagódka :> 

EDIT: Jestem prorokiem :D 

2014/06/18

Rozdział 1

Przez całą drogę nie odzywam się do niego ani słowem. Jedyne moje słowo powiedziane do niego było: ”Lepiej patrz na drogę, a nie rozmawiaj ze mną bo nie mam zamiaru wylądować na pierwszym lepszym drzewie” Wiem, że dziecinnie się zachowuje jednak inaczej nie potrafię. Tak wiem, że udaję zmęczoną po podróży, dobrze, że nie pyta o więcej tylko patrzy się na drogę. Inna dziewczyna na moim miejscu by się cieszyła wręcz szalała z radości, że jedzie z tym najlepszym, najpiękniejszym siatkarzem grającym w lidzie włoskiej, ale nie ja. Inna dziewczyna to dla mnie hotka śliniąca się na widok gwiazdy, sportowca itp. nie znająca nawet jego imienia czy nazwiska, na jakiej pozycji gra, czy to jest koszykówka, piłka nożna czy siatkówka. Zawsze byłam inna i nic na to nie poradzę. Droga do Maceraty mija nam szybciej niż spodziewałam, a ja najchętniej zamknęłabym się w czterech ścianach swojego mieszkania mając wszystko po dziurki w nosie. Przyznam, że jestem zmęczona dzisiejszym dniem, te wszystkie pożegnania to nie dla mnie, nawet nie chciałam aby rodzice odwozili mnie na samolot, ale się uparli, że tak będzie lepiej niż taksówką bo kto pomoże małej Jagódce przy bagażach. Uwielbiam jak tak do mnie mówią. Jagódka, a może tak Jagódeczka. Czekam tylko na wyłączenie silnika w jego samochodzie i w myślach mam nadzieję, że pomimo mojej oschłości do jego osoby pomoże mi wnieść te cholerne walizki. Z tego co się dowiedziałam mam trzypokojowe mieszkanie na trzecim piętrze w bloku z windą, w dobrej okolicy, blisko hali, kina, teatru, kawiarni itp. Najważniejsze było żebym miała blisko do hali i po drodze nie zabłądziła. Niby Macerata nie jest dużym miastem, ale gdy jest się nowym to nawet pójście po najpotrzebniejsze produkty do sklepu może stać się niespodziewaną wycieczką po okolicy.
Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy na miejsce. Przysnęłam. Usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwi samochodu, czułam jego nieziemskie perfumy, stwierdzam, że chłopak ma gust, a później poczułam jak ktoś niesie mnie na rękach. Nie powiem, że nie było przyjemnie, ale to nie powinno się wydarzyć, a jakby dostał jakieś kontuzji, która by go wykluczyła w kilku meczach. Już na miejscu widzę te twarze mówiące „idź stąd dziewucho i wracaj do Polski”.
Otworzyłam rano oczy. Dzisiaj popołudniu miałam zgłosić się do prezesa Lube podpisać jakieś umowy, odebrać ubrania i wszystko co będzie mi potrzebne jako uczący się fizjoterapeuta. Niestety nie mogłam nacieszyć się chwilą leniuchowania ponieważ ktoś w mojej kuchni urządził sobie bitwę z garnkami. Zaraz, zaraz przecież z nikim nie miałam wynajmować mieszkania. Wychodząc po cichaczu z pokoju zahaczyłam o łazienkę biorąc z niej miotłę jako coś na obronę. Bałam się, że to może być włamywacz. Jednak to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, aż nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Zobaczyć paradującego Kurka w samych bokserkach, próbującego ugotować coś podobnego do jajecznicy, przy okazji klnącego pod nosem bo jedyne danie, które potrafi przyrządzić się spaliło. Bezcenne. Kurek, bokserki, jajecznica, moja kuchnia coś mi tu nie pasuje. Może siatkarz wreszcie mi wytłumaczy co robi w bokserkach w moim mieszkaniu. Po próbie zjedzenia jeżeli tak można to nazwać jajecznicy porozmawialiśmy sobie o tym dlaczego ja jestem i po co mnie tu przywiózł. Tak jak przypuszczałam, Bartek jak tylko dowiedział się, że ja będę tą fizjoterapeutką z Polski, która przyjedzie na wymianę studencką od razu zaproponował prezesowi, że nie musi wynajmować mieszkania bo u niego jest pokój wolny, niema się do kogo wieczorami odezwać, we dwójkę zawsze raźniej, a tak naprawdę to chodziło mu tylko o robienie jedzenia, sprzątanie, prasowanie, pranie i wszystkie najprostsze czynności do wykonania w domu żeby ogarnąć ten syf, który tu istnieje. Chyba przez tydzień będę musiała sprzątać żeby jako tako to wyglądało bo o lśnieniu z tym leniuchem i bałaganiarzem niema o czym marzyć, a ja nie będę zaharowywała się jak wół, a on przyjdzie po treningu porozwala wszystkie rzeczy gdzie popadnie i będzie znowu wyglądało tak samo jak wcześniej. Przecież pan Kurek nie wie co to jest kosz na brudne ubrania, a o pralce nie wspomnę. Dziwię się jak on mógł tu funkcjonować przez pierwszą część sezonu. Tak pewnie dziwicie się skąd się znamy jednak to jest proste, kiedyś Bartek grał w Skrze, a że mój wujek był drugim trenerem to tak się kiedyś po meczu poznaliśmy, bardziej brzmi wpadłam do szatni Skrzatów gdy zostali Wicemistrzami Polski.
Dni mijają. Chłopaki bardzo ciepło mnie przyjęli, nawet wydaje mi się, że za bardzo. Nic do nich nie mam, są otwarci, pożartują, pośmiejemy się chociaż czasami nie są śmieszne ich żarty więc udaję żeby nie zrobić im przykrości, ale coś tu mi nie pasuje, czyżby pan szanowny Bartuś maczał w tym palce. Dobrze już nie wynajduje czegoś czego nie ma. Plan dnia: pobudka o 6, zrobić śniadanie, oczywiście dla pana wielkoluda musi być porcja jak do całego wojska, posprzątać czyli wstawienie do zmywarki dobrze, że mamy takie urządzenie w mieszkaniu bo jeśli by nie było to wymusiłabym kupno tego urządzenia, trening, obserwacja tutejszych fizjoterapeutów, obiad, godzinka wolnego czasu, znowu trening, ponowna obserwacja, powrót do domu, kolacja, krótka rozmowa z Bartkiem, czasami obejrzymy jakiś film, spanie. Czasami nawet nie mam siły wstać z łóżka na drugi dzień, ale mam moją prywatną pobudkę czyli darcie się do ucha przez Kurka, że jest głodny, a śniadania nie ma na stole, a gdy wchodzę do kuchni jestem zawsze zdziwiona, że kłamie, a na stole czeka nawet jak na jego umiejętności dobre śniadanie i kawa bez której nie dałabym funkcjonować. Tak mijają nam dni, a jak jest jakiś mecz wyjazdowy to wcześniej pobudka lub późny wyjazd dnia wczorajszego.


Dobrze, że prezes zgodził się żeby Jagoda zamieszkała w moim mieszkaniu, zawsze będę mógł się do kogo odezwać, a tak to siedzę sam w czterech ścianach. Koledzy z klubu mnie polubili, ale ile można z nimi spędzać czasu, zawsze któryś zaprosi mnie, a to na obiad, a to na kolację jednak oni mają swoje rodziny, dzieci i z nimi powinni spędzać jak najwięcej czasu. Pewnie myśli, że ją wykorzystuję jako służącą, ale tak naprawdę jest inaczej chociaż nie powiem, że nieźle gotuje i wszystko mam poprane i wyprasowane, a po mieszkaniu nie walają się sterty śmieci i nawet nie wiem jeszcze czego. Niby dobrze się tu czuję, ale tęsknię za Polską, za najbliższymi. Czasami nawet chcę spakować torbę, kupić bilet na najbliższy samolot do Polski mimo, że boję się latać.

***
Komentarz autorski później :> A teraz zmykam na kurs! 

Tak jak niektóre za was przypuszczały Bartek został głównym bohaterem, ale czy do końca to tylko ja wiem. Mam nad wami w tym momencie władzę :P Na razie pięknie, sielankowo, aż za miło. Starałam się dostosować do uwag Justyny (justberrry, chyba dobrze napisałam ilość liter r :> ) jednak pewnie tak jak przypuszczam wyszło masło maślane, a przez ten kurs nawet nie miałam czasu kiedy go przeczytać. Standard u mnie :D Dziękuję za wszystkie komentarze! Naprawdę motywują :> 

Teraz coś innego napiszę. 
1. Nigdy nie idźcie na kurs jak jesteście po tym samym kierunku studiów, techników itp.(głupia poszłam)
2. Siedzę tam i nudzę się jak mops.
3. Patrzą na mnie jak na głupią bo wszystko wiem i nie mają mnie czym zaskoczyć.
4. Dobrze, że istnieje takie coś jak wi-fi bo nie wiem czy bym tam wytrzymała chociażby godzinę.
5. Od 22 lipca możecie mówić do mnie "pani księgowa".

Przeczytałam już prawie "Pamiętnik narkomanki" i szukam w tym stylu nazwę książki. Znacie jakąś?

Pozdrawiam :> 

2014/06/16

Prolog

Siedzę na lotnisku we Włoszech, a obok mnie leżą cztery walizki. Samolot przyleciał 30 minut wcześniej niż powinien, a odprawa poszła szybciej niż w Polsce. Czekam na jakiegoś pana z klubu, w którym mam odbyć wymianę studencką. Nawet nie wiem jak będzie wyglądał i kim w ogóle będzie. Wszyscy mówią, że do Włoszech dostałam się przez wpływowego wujka, który jeszcze rok temu był trenerem najlepszego w historii Plusligowego zespołu. Jednak to nie prawda. Zasłużyłam na to bo bardzo pracowałam od początku studiów. Jestem najlepsza, a na oceny w indeksie zasługuję tylko i wyłącznie swoją pracą, zakuwaniem do późnych godzin nocnych, a nawet zdarzało się, że nie spałam dwa, trzy dni żeby ogarnąć cały materiał na studiach. Bardzo się boje. Nowy klimat, nowi ludzie, wszystko nowe. Niby włoski jak i angielski znam perfekcyjnie, ale tu nie mam znajomych, najbliższych mi osób. Nie będę miała się do kogo odezwać. Będzie mi brakowało Polski.

Czekanie dłuży się mi niemiłosiernie. Już po raz enty patrzę na wyświetlacz telefonu sprawdzając godzinę. W pewnej chwili ujrzałam jego. Tak tego gracza,  który gra w tym klubie, z którym będę musiała współpracować. Jakbym dostała nogi z waty, nawet nie mogłam się poruszyć, a na jego widok dostawałam palpitacji serca. Błagam tylko żeby to nie był on.  Żeby to był przypadek.

***
No to ruszam z następnym blogiem. Beznadziejne jest na to na górze, ale już lepsze niż moje początki. Wiem, że krótko, ale nie chciałam wam dużo informacji podawać o bohaterze. Taka ja wredna. Wiem, że jesteście na mnie złe z tego powodu jednak ja zawsze robię po swojemu. Taka ma natura :D 
Kogo typujecie jako głównego bohatera?
Jedyneczkę przewiduję, że pojawi się na blogu w środę/czwartek
Pozdrawiam :>