Dlaczego to ja muszę mieć takiego pecha. Kto mógł dzwonić?
Mama Bartka ja już się przyzwyczaiłam, że nonstop wydzwania do mnie. Znowu
kłótnia jest z tego powodu. Dłużej tak nie wytrzymam albo ona albo ja. Każda
rozmowa z nią przebiega tak samo. Ja robię źle dla naszego maleństwa, które
powinno być w drodze. Coraz bardziej nienawidzę rozmów z nią. Najlepiej by było
jakby Kurek wziął się w garść, to wszystko odkręcił i było by po sprawie, a nie
ja muszę się z nią męczyć. Niedługo przeprowadzi się do Łodzi, a ja gdy skończę
sesję przeprowadzę się do Wrocławia i będzie mnie mogła kontrolować dwadzieścia
cztery godziny na dobę.
Jagoda znowu pokłóciła się z moją mamą, rozumiem jej
zachowanie, ale przez to my nie musimy się kłócić. Wiem, że zawaliłem na całej
linii. Z jednej strony ją rozumiem, ale z drugiej nie powinna się tak
denerwować bo nawet nie warto. Jednak już trochę żyję na świecie i wiem do
czego jest zdolna moja mama, boję się, że jeśli jeszcze raz coś wymyśli to nie
ręczę za siebie, a w najgorszym przypadku rozstanę się z Jagodą. Będę musiał
poważnie porozmawiać z mamą bo tak nie może być, zaczyna coraz bardziej
ingerować w nasze życie, a to mi się coraz bardziej nie podoba.
Bartek wyjechał na zgrupowanie reprezentacji do Spały. Już
za nim tęsknię pomimo tego, że nie widzieliśmy się trzy dni. Z mamą Bartka jak
to się da unikam rozmów tłumacząc się nauką do sesji, obroną pracy
magisterskiej albo zmęczeniem. Na szczęście złapała ten haczyk więc na kilka
dni mam spokój, ale ile to potrwa to sama nie wiem. Nie powiem, że jak
usłyszałam, że po wyjeździe Bartka do Spały chciała się przeprowadzić dostałam
ataku szału, ale próbowałam nie pokazywać tego po sobie, ta kobieta próbuje mną
dyrygować, ale jej się nie udaje.
Te kilka miesięcy minęło tak szybko, że nawet nie wiem
kiedy jest już końcówka lipca. Dużo rozmawiam z wielkoludem na skype, ale to
nie to samo jak w cztery oczy. Bardzo mi go brakuje. Sesję zaliczyłam,
obroniłam się na szóstkę, ale nawet nie miałam kiedy z Bartkiem tego opić.
Wiem, że jest ze mnie dumny. Dostałam etat w Skrze więc żyć nie umierać. Siedzę
jak na szpilkach w Łódzkiej Atlas Arenie, Polacy grają ostatni mecz Ligi
Światowej z Bułgarią. Bartek od początku sezonu jest pierwszo-szóstkowym
zawodnikiem, jestem z niego dumna. Piłka meczowa dla nas. Trzymam kciuki. Wrona
idzie na zagrywkę, niby zwykły flot, ale Bułgaria ma problemy z jej przyjęciem,
atak wykonują asekuracyjnie, dla nas to dobrze bo możemy wyprowadzić kontrę.
Broni Paweł, rozgrywa Fabian do Winiara na lewe skrzydło i mamy punkt. Wszyscy
w Atlas Arenie szaleją.
-Kochanie zagramy w turnieju finałowym. Boże jak ja się
cieszę. – kręci mnie wokół własnej osi.
-Kochanie jak ja się bardzo cieszę z tego powodu. Jestem z
ciebie jak i chłopaków dumna. Teraz tylko musicie się zmotywować i wygracie całą
Ligę Światową jak w 2012 roku. – pomimo tego, że znowu czeka nas rozłąka bardzo
się cieszę.
-Jednak wolałbym ten czas spędzić z tobą.
-Ja też skarbie, ale jeżeli możesz spełniać swoje marzenia
to dlaczego by nie. – staram się uśmiechać.
-Jak tylko przyjedziemy z Bułgarii zabieram cię na
wakacje. Obiecuję ci. Tylko ja i ty, nikt więcej.
-Dobrze, ale bez medalu mi nie przyjeżdżaj oraz kilka
ładnych ciuszków i pamiątek. – droczę się z nim
-Tak jest! Chociaż co do wypełnienia twojej szafy to
jeszcze się zastanowię. – zawadiacko się uśmiecha przy okazji puszczając oczko.
-Przecież wiesz, że żartowałam.
Chłopaki grają w finale z Rosjanami, niewygodny
przeciwnik, ale są szanse na ich pokonanie. Jak ja bardzo bym chciała być tam
razem z nimi, nawet jeśli bym musiała wydać wszystkie oszczędności.
Tie-break. Piłka meczowa dla Rosji przy stanie 14:13.
Zagrywa w aut Spiridonow. Jest 14:14. Punkt dla nas. Trzymam jeszcze bardziej
kciuki. Na zagrywkę idzie Fabian, proszę cię tylko nie w siatkę albo w aut.
Zamykam na chwile oczy. Piłka leci. Czy ja dobrze widzę to był as serwisowy w
sam narożnik boiska? Fabian jeszcze raz taką zagrywkę poproszę. Drzyzga ustawia
się za linią dziewiątego metra, coś jeszcze do siebie mówi, wyrzuca piłkę, a
libero Rosyjskiej drużyny nie daje tego przyjąć i posyła ją na trybuny.
Wygraliśmy. Jesteśmy zwycięzcami. Boże skaczę z radości jak chłopacy tam na
parkiecie. To nie może być prawda. Przeklęta Bułgaria znowu jest dla nas
szczęśliwa.
Jesteśmy już po krótkich wakacjach. Góry, ja i ona.
Spędziliśmy najlepszy tydzień w moim życiu. Tak bardzo za sobą tęskniliśmy. Z
Jagodą długo myśleliśmy nad zalegalizowaniu naszego związku. Bardzo się cieszę,
że jest tak samo nastawiona jak ja do tego pomysłu. Byliśmy już nawet u księdza
i wstępnie ze względu na możliwe powołanie do reprezentacji zarezerwowaliśmy
termin na czwartego czerwca. Jeszcze nikt nie wie o naszym pomyśle, nawet nasi
rodzice. Boję się reakcji mamy, ale to jest moje życie. Bardzo chcę żeby
została moją żoną i była ze mną na dobre i na złe. Dla niej przedłużyłem
kontrakt na następne dwa sezony, chcę być jak najbliżej jej.
Przygotowania do Mistrzostw Europy idą pełną parą, nikt
nie narzeka na kontuzję, jednak boję się, że forma po Lidze Światowej gdzieś
ucieknie i znowu zrobimy z siebie pośmiewisko jak na Igrzyskach Olimpijskich w
Londynie.
Niestety chłopacy zajęli najgorsze dla sportowca czwarte
miejsce, staram się pocieszać Bartka, ale on nie daje się do siebie zbliżyć.
Słyszałam jak z kimś rozmawiał przez telefon, ale z tej rozmowy nie mogłam nic
wywnioskować. Boję się, że na tych Mistrzostwach coś się stało. Może pokłócił
się z trenerem, sztabem szkoleniowym albo chłopakami z drużyny. Nie mam
zielonego pojęcia. Myślałam, że odwiedzimy moich jak i Kurka rodziców albo
chociaż zaprosimy ich do siebie i powiemy o planowanym ślubie jednak Bartek
zamknął się w sobie i nie chce się do nikogo odzywać. Na treningi chodzi bo
musi, a nie dlatego, że zawsze siatkówka była dla niego czymś co sprawiała mu
przyjemność. Nie potrafię się z nim dogadać, a najlepiej dla mnie by było
jakbym zostawiła go w spokoju i uciekła gdzie go nie ma.
Chciałem już dawno porozmawiać z Jagodą tylko nie wiem jak
na to wszystko zareaguje, boję się, że się obrazi na mnie albo znowu się
pokłócimy. Od kilku dni staram się nią unikać, ale ile tak można.
-Cześć skarbie! – przyszedłem do domu po treningu.
-Cześć! – zbliżam się do niej przez co widzę, że Jagoda
jest zdziwiona i wcale się jej nie dziwię.
-Wszystko w porządku. – przytulam się do niej.
-Tak, a dlaczego pytasz.
-Nic, tak chciałem wiedzieć.
-Bartek od kilku dni się inaczej zachowujesz, odbierasz
dziwne telefony, a teraz ta rozmowa. Powiedz wprost o co chodzi.
-Bo ja. Dobra już nie ważne.
-Jakie już nie ważne. Jak zacząłeś to skończ. – trzyma
mnie za rękę i nie ma najmniejszego zamiaru puścić.
-Ja już wszystko załatwiłem. – spuściłem głowę nie chcąc
patrzeć na nią.
-Ale co załatwiłeś. Bartek jeśli za chwilę mi nie powiesz
o co chodzi to nie ręczę za siebie albo zejdę na zawał.
-Salę, orkiestrę, cały ślub. Tylko menu ci zostawiłem do
załatwienia.
-Bartek ale obiecaliśmy sobie, że razem to wszystko
załatwimy.
-Wiem, ale po raz pierwszy chciałem coś zrobić sam. Zawsze
to ty wszystko załatwiasz. Zawsze wiesz gdzie się ruszyć, a ja muszę patrzeć
jak ty latasz i wszystko załatwiasz. – wreszcie mogłem powiedzieć co mi leżało
na serduchu.
-Wiesz, że cię kocham pomimo tego, że czasami mnie tak
bardzo denerwujesz i zawsze stawiasz na swoim.
-Wiem i jeszcze bardziej się dziwię, że ze mną
wytrzymujesz.
-To w takim razie kiedy powiemy najbliższej rodzinie.
-Nie wiem najlepiej by było jakby przyjechali do nas na
weekend.
-Dobrze skarbie. Kocham cię!
-Ja ciebie też.
-Bartuś, ale wiesz, że trzeba będzie porozmawiać z twoją
mamą i wytłumaczyć jej wszystko bo ja nie mam zamiaru w zaawansowanej ciąży iść
do ołtarza, a później to nie dał byś rady mnie przez próg przenieś.
-Dobrze wszystko zrobię czego moja księżniczka zapragnie,
a co do dzidziusia to może jednak przedyskutujemy to w sypialni.
-Możemy podyskutować, ale raczej ja uparta koza, którą tak
bardzo kochasz swojego zdania nie zmieni.
-A może jednak. – zaczynam ją całować i udajemy się do
naszej sypialni.
***
No to mamy następny rozdział. Już niedługo koniec historii Bartka i Jagody, ale ile jeszcze zostało rozdziałów to nie powiem wam.
Przepraszam za wszystkie błędy, ale kaszel, katar i gorączka dają się we znaki i jakoś nie mam na nic siły. Byle wyzdrowieć do niedzieli.
Następny rozdział w PONIEDZIAŁEK.
Ściskam :*
Mamy/teściowe dopominające się wnuków potrafią być naprawdę irytujące. Nawet ja już słyszę od swojej mamy, że liczy w przyszłości na "wnusia albo wnusię", a mam dopiero 19 lat. No ale w jej przypadku owe marzenia powstały prawdopodobnie na kanwie zauroczenia synkiem mojej kuzynki.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wszystko idzie w kierunku zaślubin Jagody i Bartka. A jaki Bartuś pomocny! ;) Wszystko już prawie załatwił. Fajnie, że im się układa, aczkolwiek nie jestem pewna, czy przypadkiem jeszcze tutaj nie namieszasz! :)
Zdrowiej! :)
Pozdrawiam ;*
Szczególnie jak zegar biologiczny tyka. Ja już słyszę od jakiś dwóch lat od mojej babci, że chciałaby mieć więcej prawnuków, a w moim wieku moja mama już dawno miała obrączkę na palcu. Ostatnio zaczęła mnie porównywać do kuzynostwa, którzy mają dziewczyny/chłopaków, a nawet dzieci. Mimo moich prawie 22 lat jakoś mi się nie spieszy. Nie żebym nie była zwolenniczką braku drugiej połówki i braku dzieci, ale na wszystko przyjdzie czas.
UsuńWiedziałam, że się ucieszysz, zresztą nie tylko ty. Przecież nie zawsze musi być fajtłapą, która się nie zna na pewnych rzeczach. Dobrze, że chociaż jakie jedzenie będzie na weselu zostawił Jagodzie. Opowiadanie zbliża się już do końca więc mam mało szans na namieszanie w życiu naszych gołąbeczków ;)
Dziękuję! :*
Ściskam :*
Super,że pojawił się kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBardzo na niego czekałam :D
Będzie ślub, fajnie, fajnie :)) Ale znając życie coś się namiesza :D
Pozdrawiam :* i zdrówka życzę ;)
Kilka już się pojawiło, ale ja rozczepana dziewczyna zapomniałam ci przypominać o nich ;)
UsuńWiedziałam, że takim rozwojem sytuacji dogodzę pewnie każdej z was.
Będzie będzie zabawa, będzie się działo ;)
Dziękuję i również pozdrawiam ;*