„Chciałabym
tylko, byś wiedział, że
Kochanie, jesteś najlepszy.”
Kochanie, jesteś najlepszy.”
Lama Del Rey – Summertime sadness
Od kilku tygodni jestem w Polsce. Co się zmieniło przez
ten czas. Lube gra w finale z Perugią. Bartek próbował nawiązać jakikolwiek
kontakt ze mną, pisał smsy, dzwonił, wysyłał mi na pocztę wiadomości, ale ja
muszę być inna i postawiłam, że przez jakiś czas nie będę utrzymywać z nim
kontaktu. Przepraszam zaraz po przylocie do Polski wysłałam mu smsa, że
doleciałam cała i zdrowa. Chociaż tak naprawdę to byłam w rozsypce, przez cały
lot w uszach dudniały mi słowa Bartka. Jak on może mnie kochać, jak ja nie
zasługuje na miłość faceta, a co dopiero jego. To przeze mnie rozwalił się jego
wcześniejszy związek, teraz by był szczęśliwy z Natalią, a tak siedzi sam nie
wiadomo co robi w swoim pustym mieszkaniu we Włoszech. Jagoda co ty opowiadasz
karcę się w myślach, przecież pamiętałam jak opowiadał o tym jak im się nie
układa w związku już od jego wyjazdu do Maceraty bo jeszcze do Rosji gdy grał w
Dynamo pojechała z nim, ale ciągle marudziła bo zawsze coś się jej nie
podobało, że przypuszcza, że go zdradza co akurat okazało się prawdą, że nigdy
nie chciała do niego przyjeżdżać nawet po tym wypadku, że nie miał w niej
oparcia. Na szczęście dla mnie zaczęło się ostre wkuwanie do następnej sesji,
zaliczanie kilku z poprzedniej więc na
razie mam czym zająć głowę.
Dzisiaj mam mętlik w głowie. Przychodzą takie dni, w
których spakowałabym się i poleciała bym pierwszym lepszym samolotem do Włoch.
Jak to zawsze mam w zwyczaju otwieram album, który dostałam na zakończenie
mojej wymiany studenckiej od chłopaków, przeglądam zdjęcia, po chwili trafiam
na nasze. Jesteśmy tacy uśmiechnięci, pełni radości jakbyśmy od kilku lat byli
ze sobą. Stop Jagódka, przecież wy nigdy ze sobą nie będziecie. On we Włoszech,
a ty tutaj w Polsce, to nie ma sensu. Przecież on może mieć każdą dziewczynę
jaką chce. Blondynkę, brunetkę czy szatynkę. Dlaczego on właśnie wybrał mnie?
Dlaczego? Codziennie biję się z myślami, co by było gdyby. Chodzą pogłoski, że
Bartek w tym roku opuszcza Lube za porozumieniem stron i przyjeżdża do Polski
żeby grać w jednym z najlepszych klubów. Mam nadzieję, że to nie przeze mnie bo
nigdy bym sobie tego nie darowała.
Nie potrafię usiedzieć w miejscu, jadę do Maceraty, niech
się dzieję co chce. W ostatniej chwili wsiadam do samolotu, co ja mu powiem, że
go KOCHAM przecież to jest banalne. Rozmawiałam wcześniej telefonicznie z
Prezesem Lube nie będzie problemu z moim przybyciem na mecz, nawet wszystko
będzie tak zrobione żeby chłopaki mnie nie zobaczyli. Chyba czekał na wiadomość
z mojej strony. Z rozmyślania jak to będzie wyrwał mnie głos „Proszę zapiąć
pasy, zbliżamy się do lądowania.” Tak bardzo chciałabym być na hali, dopingować
Bartka i całe Lube. Wiem, że w tym sezonie zasłużyli na to, tyle pracowali na
treningach, tyle ja kropli potu zostawiałam przy ich masowaniu obolałych części
ciała, tyle serca zostawili na boisku.
Jestem już na hali, od drzwi słychać odbijane piłki,
kibiców dopingujące swoje zespoły. Bardzo się boję reakcji Bartka na widok mojej
osoby, nie odzywałam się do niego, praktycznie zerwałam z nim kontakt, a teraz
przylatuję sobie jak gdyby nic się nie stało. Nie nic się nie stało, ale
wreszcie zrozumiałam, że nie był dla mnie nigdy obojętny, od tej feralnej imprezy kiedy wyznałam mu
miłość, a później o mały włos nie wylądowaliśmy razem w łóżku. Ubrana w
koszulkę z numerem szesnaście siadam na miejscu, które jest dla mnie
„zarezerwowane”. W oddali słyszę znane mi głosy, włoskie głosy.
-Witamy panią Kurek! – powiedziały dziewczyny wrzeszcząc
mi do ucha uśmiechnęły się do mnie.
-Cześć dziewczyny, jak ja się za wami stęskniłam, ale Pani
Kurek to nie dla mnie, chyba, że jest gdzieś niedaleko mnie inna, a ja nic o
tym nie wiem. – ściskałam wszystkie dziewczyny po kolei.
-Już nie udawaj, że tak się za nami stęskniłaś, Bartek po
którymś z treningów przyznał się chłopakom, że gdy cię odwoził na lotnisko
wyznał ci miłość, a my już dawno myśleliśmy, że chłopak się nie odważy i
pojedziesz z nieświadomością do Polski. – powiedziała jedna z dziewczyn.
-Tak wyznał mi miłość, ale my nie jesteśmy razem przez
moją głupotę i upartość. – smucę się na te słowa.
-Nie smuć się maleńka, zresztą wiesz, że mecz się zaczyna
więc wycieraj oczka, które już dawno są lekko czerwone od wylanych przez ciebie
potoku łez i jak Bartusiowi się pokażesz, dobrze, że chociaż w wodoodporny tusz
zainwestowałaś więc nie jest aż tak tragicznie i nie masz czarnych plam na
twarzy, a teraz razem z nami dopinguj naszych chłopaków. – powiedziała żona
Iwana.
Podchodząc do kosza z piłkami widziałem na trybunie dla
tak zwanych VIPów koszulkę z moim numerem od razu pomyślałem, że to znowu jakaś
dziewczyna kibicująca klubowi pomylił sektory i próbuję wepchnąć się w nie ten
sektor żeby być bliżej graczy, ich rodzin, jednak zdziwiłem się gdy zobaczyłem
jak ściska się z dziewczynami, narzeczonymi czy żonami innych zawodników. Przez
to aż oberwałem po ataku z jednej piłki bo nie usłyszałem jak chłopacy
wrzeszczą na mnie, że mam uważać bo piłka leci w moim kierunku. To była ona.
Moja Jagoda. Ona chyba mnie nie zauważyła. Najchętniej podleciał bym na
trybuny, przytulił ją, pocałował. Dla niej musze zdobyć to Mistrzostwo, musimy
pokonać chłopaków z Perugii.
Ostatni set wygrywamy. Jesteśmy mistrzami Włoch! Szczerze
powinnam się cieszyć jednak Cupko i Alek zostali wicemistrzami, a tak naprawdę
ich zespół też grał doskonale jednak w swoim zespole nie mają Bartka. Gdy
jechałam tutaj samolotem, czy wchodziłam na salę wiedziałam czego chcę,
wiedziałam co mam zrobić, a teraz nogi mam jak galareta w buzi sucho i boję
się, że nie wypowiem żadnego słowa. Po dekoracji, chwili dla reporterów
wchodzimy z dziewczynami na parkiet. Każda idzie w swoją stronę, a ja zostaję
sama na pastwę losu. Szukam Bartka mojego prywatnego MVP spotkania jednak on
zniknął mi z pola widzenia. Po chwili czuję na swojej twarzy dłonie, które
zakrywają mi oczy abym nic nie widziała, znam je doskonale.
-Cześć maleńka! Jestem mistrzem! – na twarzy Bartka widzę
uśmiech ten, który kochałam, a po chwili wiruję w jego objęciach.
-Boże Kurek nie kręć mną tak bo jeszcze pawia ci tu
puszczę i będzie to mało przyjemne. Należało się wam, zresztą po takim dopingu
nie mogło być inaczej. – całuję go w policzek bo jeszcze boję się pocałować go
w usta.
-Tylko w policzek. Nie dobra dziewczynka, później będzie
kara, a tak naprawdę jestem zawiedziony, myślałem, że przyjechałaś tylko dla
mnie, a tak w ogóle to ładnie ci w mojej koszulce, ale wolałbym żebyś była bez
niej tylko, że w innym miejscu. – pokazuje na numer na koszulce mrużąc przy tym
oko i zawadiacko się uśmiechając przez co ja wybucham niepohamowanym śmiechem.
-Po pierwsze muszę coś zostawić na noc, a po drugie od
razu wszyscy muszą wiedzieć, że niejaki Bartosz Kurek ma nową dziewczynę.
Chociaż nie nic ci się nie należy bo myślisz o czym nie powinieneś.
-Panno Jagodo czy to ma znaczyć to o czym ja teraz myślę.
-Bartuś, a ty w ogóle myślisz. – drażnię się z nim jak to
zawsze mam w zwyczaju.
-Śmiesz w to wątpić. – teatralnie wyciera łzę, której tak
de facto nie było.
-Dzisiaj wyjątkowo ci wybaczam mój ty krasnalu, zresztą
nie tylko dzisiaj bo cię bardzo KOCHAM i nie jestem tchórzem jak ty i potrafię
o swoich uczuciach mówić nie to co ty. Uciekinierko. – całuje mnie w usta, a ja
widzę już wszystkie oczy, a bardziej aparaty skierowane na nas, a po chwili
słyszę gwizdy chłopaków z drużyny. Jeszcze tego mi do szczęścia brakuje.
-Ja nie potrafię wyrażać swoich uczuć. Ja w
przeciwieństwie do ciebie nie odnoszę się z uczuciami na prawo i lewo. Tylko mi
później nie marudź, że będziesz na ciachach. – patrzę w jego oczy.
-Kocham Cię mój wielkoludzie.
Jedziemy ulicami Maceraty do mieszkania Bartka. Już się
boję, że zobaczę wszystkie ubrania
walające się po podłodze, w zlewie pełno nie pomytych naczyń, ogólnie
jeden wielki bałagan. Ze względu na to, że Bartek mógł sobie pozwolić i pij
szampana ja prowadzę jego „księżniczkę”. Zastanawiam się czy jak mu się znudzę
to zamieni mnie na lepszy model, a dokładnie na księżniczkę. Już czuję się o
nią zazdrosna. Wyłączam silnik, zamykam drzwi od samochodu i trzymając się za
ręce udajemy się do mieszkania.
***
No to siódemeczka. Do końca lipca rozdziały będą dodawane w weekend chyba, że nie wiem jakim cudem mi się uda wcześniej następny napisać. Przepraszam za zaległości na blogach, ale jak był rok szkolny to były rozdziały jeden góra dwa dodawane w tygodniu, a teraz co chwilę jakiś nowy rozdział. Wiem, że jest to za słodkie jednak nie potrafię pisać nie spełnionej miłości.
Ściskam was bardzo mocno!
Jak tu słodko się zrobiło ♥
OdpowiedzUsuńJagoda ma chyba za niską samoocenę, o czym świadczą choćby słowa, że nie zasługuje na miłość faceta. Oczywiście, że zasługuje! I miłość wcale nie jest banalna, bo nadaje sens ziemskiej egzystencji i pewnym sensie czegoś nas uczy.
Lubię Bartka w tej historii. Widać, że bardzo zależy mu na głównej bohaterce i nie poddaje się, nawet jeśli ona nie zawsze jest skora do wyrażania uczuć. Ciekawa jestem, czy do końca będzie tutaj tak milutko, czy szykujesz jeszcze jakieś małe trzęsienie ziemi :>
Pozdrawiam :**
Czasem nie za słodko? :>
UsuńTak może i ma niską samoocenę, ale czy nie każda z nas nie zdziwiła się, że te słowa, które wypowiedział do niej Bartek byłyby właśnie do nas. Do nas zwykłych dziewczyn. Masz rację co do miłości bo też tak samo myślę tylko w innych słowach :D
Kilka już opowiadań z Bartkiem w roli głównej więc mogę z całym sercem stwierdzić, że przeważnie jest taką samą osobą jak u mnie w blogu. Jagoda jest właśnie z tych osób, które swoje uczucia względem osoby skrywa w środku. Szczerze muszę ci się przyznać, że po raz pierwszy nie mam pojęcia co dalej będzie bo to co sobie na początku wymyśliłam prysło szybko jak bańka mydlana gdy Bartek został głównym bohaterem. Będzie na pewno totalny spontan w moim wykonaniu :D
Ja tam lubię słodkie i jak jest słodko <3
OdpowiedzUsuńNiech się wszystko okłada i będzie super :D
Buziaki, pozdrawiam ;*
To dobrze bo myślałam, że przesadziłam :>
UsuńZobaczymy czas pokaże :D
Pozdrawiam ;*
Jak fanie, że są razem ;) *.* Uwielbiam takie słodkie rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Czyli ma się rozumieć, że nie jest za słodko :>
UsuńPozdrawiam ;*
Wcale, a wcale nie jest za słodko, w ogóle co Ty gadasz? Czy aby w życiu nie ma momentów radości? Jasne, że są i nie wiem dlaczego wszystkie boją się pisać o tzw. sielance :) Ja uwielbiam coś takiego czytać.
OdpowiedzUsuńW końcu (!) Jagoda przyszła po rozum do głowy, wsiadła do samolotu i jest tak, jak być powinno od co najmniej dwóch rozdziałów, a nie trzymasz nas w niepewności :) Tylko nie lubię, że Jagoda, jest tak zakompleksiona! Nie powinna być! Ma wspaniałego chłopaka, który czekał na nią mimo, że nie odzywała się przez szmat czasu!
Nie wiem co zrobisz, ale lepiej, żebyś nie burzyła ich szczęścia.
Pozdrawiam :)
Jeśli wszystkie mówicie, że nie jest za słodko to już nie będę marudziła o tej słodkości. Oni dopiero się rozkręcają, a ty już byś chciała sielankę i radość, radość wszędzie. Trochę cierpliwości :) Ważne, że ty się nie boisz o tym pisać bo co ja biedna bym czytała. Dla ciebie zrobię trochę sielanki, najwyżej będę tego żałowała.
UsuńTrochę niepewności nigdy nie zaszkodzi, a tak od razu odkrycie kart niczym was nie zaciekawi pójdziecie sobie czytać inne blogi i jeszcze wyświetlenia mi spadną. :D Która z nas nie jest zakompleksiona. (Ja jestem!) Może nie powinno tak być, ale może przy Kurku się zmieni. Mam już plany co do Jagódki więc pomału, pomału wszystko się dowiecie. Jaki z tego Bartka ideał nie? Boże dlaczego takich chłopaków nie ma.
Tak wiem nie mam na razie w myślach zburzenie ich szczęścia bo mnie odszukasz i jeszcze mnie skrzywdzisz :D
Ściskam ;*