2014/08/18

Rozdział 13

Co u nas? Bartek dalej jest na zgrupowaniu, a ja siedzę u Moniki pomagając jej przy kruszynce. Tęsknię za nim, najchętniej to bym pojechała do tych lasów Spalskich i go stamtąd zabrała. Dzisiaj oglądamy ostatni mecz chłopaków w Memoriale. Z Bułgarami przegraliśmy w tie-breaku, a Rosjanie „zlali” nas trzy do zera i to naprawdę bolało. Długo rozmawiałam z Bartkiem na ten temat, był zły, że zamiast na boisku siedział, a właściwie stał w kwadracie dla rezerwowych. Nic jeszcze nie wiadomo co do czternastki na Mistrzostwa więc nie jestem tak jak Kurek spokojna o jego miejsce w kadrze. Boże jakbym chciała żeby Bartek w niej był, a najlepiej jakby był w meczowej szóstce, jednak nic nie ma za darmo, musi pokazywać się na treningach nie sto, ale dwieście procent swoich możliwości. Chińczyk jest niewygodnym przeciwnikiem, ale chociaż zagramy, z którymś z azjatyckich zespołów. Bym chciała żeby wygrali szybkie trzy sety na swoją korzyść i do domu.
Jutro chyba nie będę mogła mówić, ale jak się dopinguje najważniejszego mężczyznę swojego życia jak i jego drużynę to tak się może wydarzyć. Wygrywamy z Chińczykami chociaż nie było tak łatwo. Ten pierwszy set powinien być wygrany dla naszych jednak sędzia pokazał co innego, nie mam zielonego pojęcia gdzie on widział blok, a najgorsze, że Stefan nie mógł już wziąć challenge więc Chińczycy po ostatnim gwizdku sędziego mogli się cieszyć z wygranej partii. Nie wiem z czego bierze się ta niemoc, z ciężkiego treningu, siłowni, ale jak na dzisiejszą chwilę nie napawa to optymizmem, a Mistrzostwa Świata u nas w Polsce są tuż tuż.

Nie idzie nam. Za dwa tygodnie mecz na narodowym z Serbami, a nasza forma daleko w lesie. Bułgarzy to Bułgarzy raz my wygrywamy, raz oni, Rosjanie zawsze byli silni jednak myśleliśmy, że urwiemy im chociaż jednego seta, jednak wyszło jak wyszło. Chińczycy pokazali pazur i nie łatwo mam było ich pokonać. Trzecie miejsce nas nie satysfakcjonuje jednak w 2011 roku też nie wygraliśmy Memoriału, a na Mistrzostwach Europy zdobyliśmy brązowe medale.

We wcześniejszych fazach na Mistrzostwach Świata oprócz przegranej na inaugurację z Serbią wygraliśmy wszystkie mecze. Jestem z chłopaków dumna, a najważniejsze jest, że ich gra jeszcze dwa tygodnie temu na Memoriale jest o sto procent inna niż teraz. Dalsze mecze pokazują nam, że Polacy grają do ostatniej piłki, nie patrzą na wynik tylko grają swoją dobrą siatkówkę.
Jesteśmy w półfinale. Losowanie odbędzie za godzinę, a już trzymam telefon w ręce i czekam na wiadomość od Bartka z kim zagrają. Pewnie bardziej się denerwuje niż on, ale nic na to nie poradzę.
W półfinale gramy z Brazylią, niewygodny przeciwnik, ale w tym roku wygraliśmy z nimi dwa razy w Lidze Światowej i to nie najlepszym składem więc jest szansa na wygranie i teraz. Następnym rywalem będzie Bułgaria albo Rosja, jednak ja sądzę, że to będzie Rosja, a moja intuicja nigdy się nie myli.

Jesteśmy w finale. Nie potrafię w to uwierzyć, no nie potrafię. Dzwonię do Jagody, jestem taki szczęśliwy, że nawet nie wiem jaki jest dzisiaj dzień i z kim gramy w finale. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jedyne co chciałbym żeby tutaj była razem ze mną, ale wiem, że nie mogła tutaj być.

Finał. Jadę właśnie do Katowic żeby dopingować Orzełki. Droga dłuży mi się niesamowicie dobrze, że chociaż w radiu lecą piosenki, które znam więc sobie podśpiewuję, nie wiem jakoś wydaje mi się, że szybciej lecą te kilometry.
Hymn zaśpiewany przez kibiców, bezcenne, zawsze kiedy słyszę słowa Mazurka Dąbrowskiego mam łzy w oczach i dziwnie się z tym czuję. Pierwsza akcja, pierwszy punkt, a ja już mam dosyć tego finału. Ręce mi drżą, nie mogę ich opanować, a co dopiero mogą czuć chłopaki na boisku.
Wygrywamy z Rosjanami, ja chyba śnie, obudzę się a tu szara rzeczywistość. Lecę do band reklamowych, chcę przytulić Bartka, cieszyć się wygraną z nim jednak kątem oka widzę znajomą mi postać. Tak to Natalia. Wściekła zbliżam się do niej nie zwracając uwagę na krzyczącego w moją stronę Bartka jak i żony, narzeczone, dziewczyny zawodników. Podchodzę do niej, nic nie mówię tylko z otwartej ręki dostaje cios prosto w zatapetowaną twarz. Na pewno ją bolało bo użyłam prawie całej siły, ale niech się cieszy, że z całej nie dostała bo bym jej jeszcze kości połamała i biedna trafiła by do szpitala. Pytała się dlaczego jej to zrobiłam jednak nie odpowiedziałam jej na to pytanie twierdząc, że jeśli jest osobą inteligentną sama się tego domyśli w co wątpię. To blond kudłate ma taki iloraz inteligencji, że zastanawiam się czy woda w toalecie ma większy albo mała Martynka. Na odchodne powiedziałam jej, że jak jeszcze raz zobaczę ją w pobliżu pięciu metrów od Bartka to jest ręce i nogi połamie. Widać, że się przestraszyła jednak ja nie mam zamiaru się nią przejmować, skończyły się te czasy. Bartek nie był zadowolony z mojej reakcji na widok jego byłej tlenionej dziewczyny jednak czy tego chciał czy nie musiał uszanować moją decyzję i postępowanie.

Z jednej strony jestem zły na Jagodę, a z drugiej dobrze, że Natalia od niej oberwała, już dawno jej się należało, mam tylko nadzieję, że nie pójdzie na obdukcję i ukochana nie będzie miała żadnych problemów bo tego bym sobie nie darował.

Przyszedł czas na wręczenie nagród indywidualnych. Wszyscy mówią, że Bartek zdobędzie statuetkę dla najlepszego atakującego jednak wydaje mi się, że inni atakowali z lepszą skutecznością niż Kurek. Spiker już robi hałas na sali. Publika szaleje. Zaczyna się koronacja najlepszych zawodników na świecie. Polska złoto, Rosja srebro, a brąz przypadł Brazylii. Tradycja się utrzymała Bułgarzy na nie lubianym przez nikogo czwartym miejscu i naprawdę mi jest ich szkoda.
Najlepszy blokujący: Muserski. Najlepszy rozgrywający: Zagumny. Najlepszy przyjmujący: Lucarelli. Najlepszy libero: Ignaczak. Najlepszy serwujący: Wlazły. Najlepszy punktujący: Visotto. Najlepszy atakujący: Kurek. MVP Mistrzostw Świata: Michał Winiarski.
Nie mogę uwierzyć Bartek najlepszym atakującym. Jezu jak się cieszę.
-Jestem Mistrzem Świata! – krzyczy mi do ucha Kurek, chociaż jakby normalnie powiedział to wątpię żebym coś usłyszała.
-Kochanie jestem z ciebie bardzo dumna i wybacz mi to moje niestosowne zachowanie, wiem, że nie powinnam uderzyć tej tlenionej małpy, ale to było silniejsze ode mnie. Boję się, że znowu będzie próbowała rozbić nasz związek, a tego nie chcę. – tłumaczę się jak tylko mogę.
-Cieszmy się złotym medalem, unikajmy Igły z kamerą bo za chwilę będzie próbował kręcić filmiki chyba, że Iwona wcześniej mu ją zabierze, a nie martwmy się Natalią, co się stało to się nie odstanie, jednak musze przyznać, że cela to ty niezłego masz. Chłopaki nawet się śmiali, że lepiej żebym cię nie denerwował bo na trening przyjdę z podbitym okiem albo mnie jeszcze połamiesz z czego trener nie będzie zadowolony. – uśmiechnęła się do mnie wtulając się jeszcze bardziej.
-Jak zasłużysz to też tak dostaniesz, ale dzisiaj na to się raczej nie zanosi więc możesz być spokojny.
-Dziękuję ci mój ty łaskawco.
-A teraz zbieraj się bo mam zamiar jeszcze dzisiaj nacieszyć się twoją obecnością, a musisz się jeszcze z chłopakami pożegnać.
-Czy ty myślisz o tym samym co ja.
-Kurek ty nie myślisz, a jeśli już uda ci się wytężyć mózg to tylko w głowie twojej są sceny erotyczne, a że jesteśmy w poniedziałek zaproszeni na imprezę do Krzyśka więc mamy dla siebie mało czasu.
-No co ja zrobię. Nic na to nie poradzę.
-Kocham cię ponad wszystko mój ty Erotomanie.
-Ja ciebie też głuptasie.


***
Rozdział mnie nie satysfakcjonuje. Krótki, zwięzły i szczerze nic się w nim nie dzieję. Tak wiem Kurek nie będzie grał w kadrze na Mistrzostwach, ale rozdział był już dawno napisany (czytaj wtorek) więc nie chciałam specjalnie kombinować żeby było tak jaka jest prawda. Zresztą to jest tylko opowiadanie i moja głupia wyobraźnia. Co sądzicie o grze Polaków w Memoriale, ja niestety nie mam jak go obejrzeć więc opieram się tylko na statystykach. 2 punkty Możdżonka w meczu z Chinami czy ja dobrze widzę. Pierwsza myśl: Karol już na boisko. 
Tak wiem, że nie miałam więcej pisać o blond "piękności", ale nie mogłam to tak zostawić.
Możecie się przygotować na przeskoki czasowe bo jak będę pisała takim żółwim tempem to do końca roku nie wyrobię się ze skończeniem opowiadania. 
Do zobaczenia w poniedziałek :) 
Całuję ♥

2 komentarze:

  1. Tak nieładnie wieszczyłaś, że przegramy do zera z Rosją, a tu proszę - ładne zwycięstwo po tie breaku! :) Widzę, że to kolejne opowiadanie, w którym przewidujesz, złoto na MŚ i ja bym była bardzo zadowolona, gdyby to się sprawdziło, aczkolwiek lepiej, żeby zamiast Bułgarii w pierwszej czwórce byli Włosi. Nie trawię jakoś tej drużyny i tyle.
    Nie spodziewałam się, że Jagoda zareaguje tak "odważnie" i wymierzy cios Natalii, ale popieram ją, bo trzeba walczyć o swoje szczęście.
    Cieszę się, że między Bartkiem i główną bohaterką tak się dobrze układa. Chciałabym, żeby tak było już do końca, ale pewnie jeszcze niejedną przeszkodę postawisz na ich drodze ;)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz pierwszy cieszę się, że nie jestem prorokiem :D A wiesz jak zdzierałam moje gardełko dopingując Orzełki, w zamian za to chociaż wygrali z Ruskami ;) Trzeba być optymistą, ale szczerze jakoś nie wyobrażam sobie tych Mistrzostw, niby w Polsce, człowiek powinien się cieszyć, a mi nie. Po tych pamiętnych zapalniczkach, którymi rzucali w naszych ich nie lubię, ale przecież to trochę nie ich wina, że ich kibice nie potrafią się zachować i pogodzić się z porażką.
      Tak, tak zgadzam się z tobą, a plastik już nie pojawi się w opowiadaniu. Chyba, że ją uśmiercę, a Bartuś popadnie w depresję. Nie, nie zrobię mu tego za wrażliwa jestem :D
      W planach mam skończenie bloga w najbliższym czasie (maksymalnie 20 rozdział będzie epilogiem) więc nie powinnam, aż tak dużo namieszać, jednak znając moją głupią wyobraźnie wszystkiego można się spodziewać :) Tylko błagam nie piszcie o dzieciach, młodzi są niech się jeszcze wyszaleją.
      Ściskam ♥

      Usuń