Wszystko dobrze się układa, wiadomo jak w innych związkach
zdarzają się dni lepsze jak i gorsze. Nie powiem, że przez ten cały czas nie
obyło się bez kłótni bo w każdym związku jest to normalne, i jest pięknie i
kolorowo. Nie zgadniecie o co ostatnio Bartuś się ze mną pokłócił, a raczej
przez kogo.
Święta, czas inny niż zawsze, magiczny. Siedzimy przy
jednym stole z rodziną Kurków, składamy sobie nawzajem życzenia wszystko układa
się tak jak w życiu bym sobie nie przypuszczała. Mimo, że byłam na początku zła
na Bartka, że zgodził się spędzić z rodzicami święta bez porozmawiania na ten
temat ze mną cieszyłam się, że nasze pierwsze święta spędzimy razem, spędzę
u boku mężczyzny mojego życia. Po
kolacji usiedliśmy razem z Kubą i rodzicami Bartka w salonie, wtedy nie przypuszczałam,
że ta rozmowa będzie tak przebiegać.
-Jagódko Bartek coś kiedyś wspominał jak dobrze pamiętam,
że twoja siostra urodziła w czerwcu dziecko. Masz może jakieś zdjęcia
kruszynki, chętnie bym je zobaczyła. – niechętnie pokazałam jej zdjęcia z mojego
telefonu ponieważ już w tym momencie wiedziałam o czym będzie dalsza część
rozmowy.
-Popatrz jaka ona jest piękna. Jaka ona jest duża –
zachwycała się mama Bartka na widok Martynki przy okazji wołając swojego męża
oraz młodszego syna do zobaczenia wszystkich zdjęć.
-Jak ja bardzo chciałabym mieć taką wnuczkę. Jeździłabym z
nią w wózku po parku, pomagałabym ci przy niej jak tylko zdrowie by mi
dopisało. Takie maleństwo to skarb i zcala związek na całe życie. – już miałam
jej oznajmić, że w najbliższym czasie się na to nie zanosi, najwcześniej zaraz
po studiach, jednak Bartek wyprzedził mnie i nie dopuścił mnie do słowa.
-Wiesz mamo bo my nie wiemy jak wam to powiedzieć. –
modliłam się do Boga żeby ukochany powiedział prawdę rodzicom jednak znając
Bartusia może to się nie stać. Nie chcieliśmy wam wcześniej, ale staramy się o
potomka. – powiedział na jednym oddech teraz to już przesadził, jakbym mogła to
bym zabiła go wzrokiem, a najlepiej to poćwiartowała i wywiozła jego zwłoki do
lasu, co on sobie myśli, że może ze mnie głupią zrobić przed swoimi rodzicami.
-Jezu jaka ja jestem szczęśliwa. Dlaczego muszę od was
wszystko wyciągać? – przytuliła mnie z czego nie byłam zadowolona jednak nie
robiąc zamieszania ani przykrości odwzajemniłam jej gest.
-Wiesz mamo różnie to bywa, nie chcieliśmy zaraz
rozgłaszać tej nowiny. – ty się w ogóle słyszysz, jakiej nowiny.
-Jagoda, a ty się dobrze odżywiasz, byłaś u lekarza,
badałaś się. – i tego bałam się najbardziej. Bartuś naważył piwa, a Jagódka
musi to wypić. Jak się ma głupiego faceta, który mówi wszystko co mu ślina na
język przyniesie to takie są jego skutki. Niech tylko przyjedziemy do domu to
ja już mu wybije dzieci z głowy.
-Tak wszystko jest w porządku. Jem dużo warzyw, zażywam
witamy tylko musimy trochę poczekać. – kłamałam, a jakie miałam wyjście.
Kłócenie się z Bartkiem przy przyszłych teściach raczej nie wypadało.
-Ale na pewno, nie oszukujesz mnie. – upewniała się jakby
mi nie wierzyła, a może ja nie jestem dobrą aktorką.
-Dlaczego miałabym panią oszukiwać. Naprawdę nie ma co się
na zapas martwić. Spokojnie naprawdę wszystko jest jak w najlepszym porządku. –
uśmiechnęłam się chociaż nie było mi radośnie.
-Już ta godzina tak się zasiedzieliśmy, że nie zdążymy na
pasterkę. – wreszcie skończą te wszystkie kłamstwa.
-Jagoda ty chcesz tak iść do kościoła, proszę ubierz się
cieplej bo jeszcze nam zamarzniesz, ja to robię dla ciebie z dobrego serca. Nie
gniewaj się na mnie. – tego najbardziej się obawiałam, a najbardziej boję się
tego, że będzie wydzwaniała do mnie i co chwilę mnie kontrolowała jak jestem
ubrana.
-Dobrze. – powiedziałam krótko bo nie miałam nawet ochoty
brnąć w tej głupiej sytuacji, przed którą postawił mnie ukochany.
Pasterka minęła nam w dobrych nastrojach, Kuba przez całą
drogę próbował rozśmieszać Jagodę jednak ona twierdziła, że się nie wyspała i
nie jest taka skora do żartów, jednak jutro razem coś wykombinują. Widziałem,
że przesadziłem z tym wszystkim, ale co ja mogłem na to poradzić. Wysłuchiwać
od mamy, że już mam swoje lata, a ojciec już w moim wieku był już tatą, to nie
było dla mnie. Chciałem to wszystko naprawić, jednak wiem, że to nie będzie
takie proste.
Gdy wróciłem z łazienki do pokoju nie było w nim Jagody na
początku myślałem, że poszła do kuchni się czegoś napić przed zaśnięciem, ale
przecież przez trzydzieści minut nawet coś ciepłego można wypić i zdążyłaby już
przyjść. Schodami zeszedłem na dół, a na kanapie kręcił się Jagoda, ten widok
mnie zamurował, jeżeli się obraziła to przecież ja bym poszedł spać na ten
niewygodnej kanapie, zresztą bądźmy szczerzy to ja przesadziłem. Podeszłem do
niej chwyciłem za kołdrę i wziąłem ją na ręce. Nic nie mówiła tylko chwyciła
mnie tak żeby nie spadła. Gdy położyłem ją na łóżko rozłożyła się na całym i
nawet jakbym chciała to i tak nie dał bym rady tam wejść, pokazała mi drzwi i
nawet nie odezwała się do mnie ani słowem. Tym razem to ja wylądowałem na
kanapie, za głupotę trzeba płacić. Mija czwarta na zegarku, a ja się wiercę i
wiercę. Idę na górę do mojego dawnego pokoju, rozkładam się na podłodze, widzę,
że Jagoda udaję, że śpi jednak nie odzywam się do niej bo boje się, że jeszcze
wybuchnie agresją i będzie miała rację. Zachowałem się jak ostatni głupiec,
bałem się reakcji mamy jak się dowie, że nie wcześniej jak za dwa, a nawet trzy
lata zostanie babcią. Po chwili słyszę jak szlocha w poduszkę z sekundy na
sekundę coraz bardziej. Podchodzę do niej i instynktownie przytulam ją do
siebie kołysając na boki. Coś w niej pękło, zaczęła do mnie mówić.
-Jestem zła na ciebie, jak mogłeś tak powiedzieć, przecież
już rozmawialiśmy na ten temat, skończę studia, ślub, a dopiero później
pociechy.
-Przepraszam, ale wiesz jaka jest mama. Bałem się, że
znowu będzie porównywać mnie do ojca, wyliczać ile mam lat, że już powinienem
się ustatkować i zachowywać się jak dorosły człowiek. Wiem nawaliłem na całej
linii, nie liczyłem się z twoim zdaniem, nie liczyłem się z tym co wcześniej
ustaliliśmy. Proszę cię nie gniewaj się na mnie. Naprawdę tego nie chciałem to
tak po prostu wyszło.
-Po prostu tak wyszło czy ty się człowieku słyszysz, ale
jak będzie wydzwaniała i nas sprawdzała, a bardziej mnie sprawdzała. Jeszcze
będzie chciała ze mną iść do ginekologa albo będzie wyliczała nam w kalendarzu
dni, w których możemy się kochać, przecież seks musi być najważniejszy dla nas,
a nie, że w tych i tych dniach o tej i o tej godzinie mamy iść ze sobą do łóżka
bo jest największa szansa na moją ciążę i jeszcze będzie nas sprawdzała czy aby
na pewno robimy wszystko tak żeby w końcu doczekała się wnuczki. O imionach do
pociech, koloru ścian w pokoju czy nawet wózka nawet nie wspominam bo nawet nie
mam zamiaru się denerwować. Bartek ja tego długo tego nie wytrzymam i jeszcze
się przez nią rozstaniemy, a tego nie chcę bo bardzo cię kocham. Jeszcze nikogo
tak bardzo nie kochałam. Przy tobie czuję się bezpieczna.
-Damy radę, musimy przecież przez innego gorsze rzeczy
przechodziliśmy i daliśmy radę to dlaczego teraz nie mamy dać. Ta sytuacja jest
dla nas błahostką. Pamiętaj, że zawsze będę przy tobie nawet jeśli komuś nie
będzie się to podobało.
-Ja się boję. Ja się cholernie tego boję szczególnie po
tym co zrobiła nam Natalia. Wiesz jak oboje cierpieliśmy po tym co się wtedy
stało. Pamiętasz jak bardzo długo się zastanawiałam czy dam ci drugą szansę, a
jeśli tak to czy nie będę tego żałowała. Widziałeś ile nas to kosztowało.
-Przysięgam ci, że jeśli mama będzie nas nachodziła,
wydzwaniała, próbowała wywrócić nasze życie do góry nogami czy robiła równie
głupie rzeczy to, że ustawię ją do pionu i nie pozwolę jej się wtrącać w nasze
życie. Mamy je przeżyć tak jak sami sobie zaplanowaliśmy, a nie jak ona nam
zaplanuje.
-Kochanie ja ci naprawdę wierzę, ale wiesz, że nie zawsze
tak jest, że mamy to czego sobie zażyczymy.
-Zawsze musisz być tą pesymistką. Uśmiechnij się do mnie
tak jak bardzo lubię, przytul się i pójdźmy już spać bo piąta dochodzi, a
znając moją familię to będziemy mieli pobudkę najpóźniej około dziewiątej.
-Kocham cię. Dobranoc.
-Ja ciebie jeszcze bardziej i nie pozwolę nikomu żeby cię
skrzywdził. Śpij dobrze.
Święta minęły nam w miłej atmosferze jednak ze względu na
Ligę już w pierwszy dzień świąt musieliśmy wracać do Łodzi. Z jednej strony
bardzo się cieszyłam, że wyjedziemy tam szybciej bo już pomału męczyły mnie
pytania mamy ukochanego, a z drugiej bardzo chciałam tam zostać bo naprawdę
tata Bartka jak i Kuba są naprawdę wspaniałymi ludźmi.
Sylwester już jutro, a ja stoję przed szafą i myślę co by
ubrać na imprezę. Bartek śmieje się ze mnie, że mam więcej sukienek niż on
garniturów, a i tak nie mam w co się ubrać. Ta jest za bardzo wyzywająca, ta
się nie nadaje, w tą się nie w mieszczę, ta jest za duża. Dlaczego my musimy
mieć takie problemy. Faceci mają o wiele łatwiej ubiorą się w garnitur, do tego
jakaś koszula ewentualnie krawat i są gotowi do wyjścia, a my musimy siedzieć
dwie godziny przed lustrem żeby wyglądać w miarę przyzwoicie, niby to zwykła
kameralna impreza, ale przy ludziach jakoś trzeba wyglądać.
Na sylwester zostaliśmy zaproszeni do Winiara. Jagoda już
od naszego przyjazdu z Wrocławia cały czas szuka w szafie kreacji, która by się
nie nadawała na imprezę, a ja już pomału się z niej nabijam z czego nie do
końca jest zadowolona, nawet mówiła, że jeśli się nie uspokoję to będę z nią
musiał latać po galerii szukając sukienki z czego ja nie jestem zadowolony.
Wolałem więc odpuścić. Czasami się zastanawiam czy to ta Jagoda którą poznałem.
Jeszcze sprawdzamy czy wszystko jest powyłączane, zamykamy
mieszkanie jeszcze raz sprawdzając czy czasem nie zostaną otwarte i udajemy się
do samochodu. Do bagażnika wkładamy nasz ekwipunek, ruszamy do Bełchatowa.
Impreza się rozkręca, nikt już nie jest trzeźwy, a nawet
przy niektórych zastanawiam się jak w ogóle wejdą do taksówki. Bartek jak
prosiłam go w domu nie pije dużo, wręcz mogę powiedzieć, że ja więcej od niego
wypiłam. Nie chcę żeby jutro poszedł na trening skacowany bo wiem, że trener
jest bezwzględny i nie uszło by mu to na sucho. Wychodzimy na taras czekając na
słowa: pięć, cztery, trzy, dwa, jeden... Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden. Kochanie wszystkiego
najlepszego w Nowym Roku, żeby był jeszcze lepszy niż poprzedni, żeby pomiędzy
nami było wszystko w porządku, a nasze kłótnie polegały tylko na tym dlaczego
nie chcesz mi zrobić mojego ukochanego żurku albo bigosu. Kocham cię jak nigdy
nie kochałem żadnej innej. Nasze usta połączyły się w długim pocałunku,
słyszałem bicie jej serca. Wiedziałem, że to jest kobieta, z którą chcę spędzić
resztę swojego życia. Z wszystkimi imprezowiczami udaliśmy się do domu.
Wiedziałem, że to jest najlepszy moment, że już powinienem zrobić to we święta,
ale po tej sytuacji z mamą jakoś nie mogłem się przełamać.
Proszę wszystkich o uwagę. Wiecie, że z Jagodą jesteśmy
już od kilku miesięcy razem, okazała się inna osobą od Natalii, nie zależy jej
na moich pieniądzach w banku, była zła, że zerwałem kontrakt z Lube i do niej
powróciłem do Bełchatowa zamiast rozwijać się w jednym z najlepszych klubów na
świecie, że po tym wszystkim co się stało w Sopocie wybaczyła mi i powróciła do
mnie nie zwracając uwagę na to wszystko co się stało, pokochała mnie takiego
jakim jestem, normalnym człowiekiem, a nie gwiazdą sportu. Jest najważniejszą
osobą, którą mogłem spotkać w swoim życiu. Jagodo czy wyjdziesz za mnie?
Czekałem na słowo tak.
Jagodo czy wyjdziesz za mnie? Te słowa dudniały mi w uszach, byłam taka
szczęśliwa, że nawet nie wiem co się dzieje wokół mnie. Tak Bartek zostanę
twoją żoną nawet jeśli będę tego żałowała. Nasze usta połączyły się w
pocałunek, wszyscy bili nam brawo, a mnie nawet to nie interesowało. Byłam
najszczęśliwszą osobą na świecie, a przy sobie miałam osobę, która bardzo
kocham więc czego chcieć więcej. Już po chwili na moim palcu błyszczał srebrny
pierścionek z małym diamentem.
***
Tak jak zapowiadałam opowiadania nabiera tempa. Przeskoki czasowe będą się zdarzały częściej więc bądźcie na to przygotowane. Jakby coś to ostrzegałam ;)
Następny prawdopodobnie zostanie dodany PONIEDZIAŁEK tak jak przewiduje tradycja, jeżeli coś by się zmieniło będzie EDIT pod tym postem, jednak postaram się napisać nowy rozdział, ale nie obiecuję (doba ma za mało godzin).
Czy czasem jest za słodko czy tylko mi się tak wydaje :> Tak wiem, że pewnie ostatnia romantyczna scena się wam podoba, mi również. Niech się pobiorą w pięknej kapliczce i niech żyją długo i szczęśliwie! Chyba mi się pogorszyło i muszę udać się po psychiatry :D Lecę odpoczywać po całodniowym rozdawaniu ulotek i przywieszaniu ich na słupach ;) W końcu żadna praca nie hańbi, a i tak dostałam się do niej po znajomościach.
W Brazylii wszystko się może zdarzyć, ale żeby nie chronić pucharu przed kradzieżą tego to ja nie rozumiem. Mam tylko nadzieję, że zdążą zrobić kopię do finału na MŚ bo to dopiero będzie wstyd.
W Brazylii wszystko się może zdarzyć, ale żeby nie chronić pucharu przed kradzieżą tego to ja nie rozumiem. Mam tylko nadzieję, że zdążą zrobić kopię do finału na MŚ bo to dopiero będzie wstyd.
Ściskam ;*
EDIT: Niestety jutro nie zostanie dodany nowy rozdział. Kiedy? Postaram się w tygodniu, a najpóźniej w poniedziałek! Przepraszam was bardzo mocno.
EDIT: Niestety jutro nie zostanie dodany nowy rozdział. Kiedy? Postaram się w tygodniu, a najpóźniej w poniedziałek! Przepraszam was bardzo mocno.